Jak poinformował w piątek oficer prasowy rzeszowskiej policji nadkom. Adam Szeląg, w czwartek 33-letni mężczyzna razem ze znajomymi spędzał czas nad Sanem w Dynowie. Gdy wraz z kolegą wszedł do rzeki, silny nurt porwał ich obu. "Świadkowie relacjonowali, że mężczyzn porwał rwący nurt rzeki i zaczęli tonąć. Na pomoc pospieszyli im dwaj mężczyźni, którzy przebywali na brzegu. Przy ich pomocy jednemu z kąpiących udało się wyjść na brzeg. Drugi, 33-letni mężczyzna, niesiony nurtem zniknął pod wodą za zakrętem rzeki" - poinformował nadkom. Szeląg. Dodał, że po wyjściu uratowanego mężczyzny na brzeg znajomi zaginionego odjechali. O zdarzeniu zawiadomili służby świadkowie. Policjanci z wykorzystaniem psa tropiącego sprawdzali brzegi Sanu. Na pomoc w poszukiwaniach wezwano także strażaków. Jak poinformował w piątek rzecznik podkarpackiej straży pożarnej mł. bryg. Marcin Betleja, w czwartkowych poszukiwaniach brali udział płetwonurkowie z Rzeszowa i Sanoka, którzy sprawdzali koryto rzeki. Poszukiwania nie przyniosły rezultatu. W piątek poszukiwania wznowiono. Tym razem były prowadzone z łodzi, ale także bez efektów. Zostały przerwane ze względu na zapadający zmrok. Rzeczniczka podkarpackiej policji nadkom. Marta Tabasz-Rygiel zapewniła, że zostaną wznowione w sobotę.