Uzasadnienie wyroku, podobnie jak cały proces w obu instancjach, odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Karapyta (który od początku zgadza się na podawanie personaliów i pokazywanie wizerunku) po wyjściu z sali powtórzył do dziennikarzy, że jest i czuje się niewinny. "Nie jestem gwałcicielem. Teraz wreszcie uznał to sąd. Będziemy w trzeciej instancji dowodzić, że nie popełniłem żadnego z zarzucanych mi czynów"- stwierdził Karapyta w środę po ogłoszeniu wyroku. Jego obrońca mec. Andrzej Mucha oraz on sam zapowiedzieli złożenie kasacji od wyroku. 16 zarzutów Lubelska prokuratura oskarżyła byłego marszałka województwa podkarpackiego o korupcję, płatną protekcję i gwałt. Postawiła mu łącznie 16 zarzutów. Najobszerniejsza część zarzutów wobec Karapyty dotyczyła przestępstw urzędniczych, to znaczy płatnej protekcji i korupcji. Były marszałek został w styczniu 2019 r. skazany przez Sąd Rejonowy w Przemyślu na cztery lata więzienia. Sąd pierwszej instancji, w przypadku zarzutu gwałtu, zmienił kwalifikację czynu, uznając Karapytę winnym usiłowania gwałtu, z kolei sąd odwoławczy także zmienił kwalifikację i uznał byłego marszałka winnym doprowadzenia do innej czynności seksualnej, czyli molestowania seksualnego. Ponadto w pierwszej instancji były marszałek województwa został uniewinniony z części zarzutów płatnej protekcji i korupcji. W drugiej z kolejnych dwóch. Jak wyjaśnił mec. Mucha sąd odwoławczy uniewinnił jego klienta od przyjęcia korzyści majątkowej oraz od przyjęcia korzyści osobistej. Apelacja od wyroku niższej instancji Apelację od wyroku pierwszej instancji złożyli obrońcy oskarżonego oraz prokuratura. Obrona w apelacji wniosła o uniewinnienie, zaś prokuratura - o uznanie oskarżonego winnym w tych zarzutach, w których sąd pierwszej instancji go uniewinnił. Wraz z nim przed przemyskim sądem stanęło jeszcze dwóch innych oskarżonych: Henryk S. - były burmistrz Ustrzyk Dolnych, i Robert M. - były zastępca komendanta powiatowego policji w Jarosławiu. Henryk S. został skazany w pierwszej instancji między innymi za wręczanie łapówek Karapycie na rok i sześć miesięcy w zawieszeniu na pięć lat i grzywnę 10 tys. zł. Natomiast Robert M. został skazany za ujawnienie Karapycie tajemnicy śledztwa na grzywnę w kwocie trzy tys. zł. Sąd odwoławczy utrzymał w mocy wymiar obu kar. Proces byłego marszałka rozpoczął się w kwietniu 2018 r., po trzech latach od skierowania aktu oskarżenia, który wiosną 2015 r. trafił najpierw do Sądu Okręgowego w Rzeszowie. Razem z nim oskarżonych zostało jeszcze osiem innych osób - sprawy sześciu zostały wyłączone do odrębnych postępowań. Rzeszowski sąd uznał, że właściwszym będzie przemyski sąd okręgowy, gdyż do najpoważniejszych przestępstw objętych aktem oskarżenia doszło w byłym województwie przemyskim i przekazał sprawę do Przemyśla. Sprawa "krążyła" między sądami W kwietniu 2016 roku proces Karapyty miał zatem ruszyć przed Sądem Okręgowym w Przemyślu, jednak wówczas się nie rozpoczął - sąd na niejawnym posiedzeniu przychylił się częściowo do wniosku obrońcy jednego z oskarżonych o wyłączenie siedmiorga oskarżonych, w tym Karapyty, do odrębnego postępowania i rozpoznania przed Sądem Rejonowym w Rzeszowie. Chodziło o zmniejszenie liczby osób oskarżonych w jednej sprawie, czyli o ekonomikę i szybkość procesu. Od tego czasu sprawa byłego marszałka zaczęła krążyć między sądami, które kolejno wyłączały się z orzekania w tej sprawie. Ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Przemyślu. Tu z kolei rozpoczęcie procesu opóźniała niezdolność do stawienia się przed sądem Karapyty, który przeszedł operację. Stosowne zaświadczenia, w tym od biegłych sądowych i ze szpitala, były przedstawiane sądowi. W rezultacie proces ruszył 16 kwietnia 2018 r. W okresie, jaki obejmował akt oskarżenia, Karapyta pełnił funkcje wojewody podkarpackiego, a później marszałka woj. podkarpackiego. Na te stanowiska desygnowany był przez Polskie Stronnictwo Ludowe, którego był wówczas członkiem. Z ugrupowania wystąpił po postawieniu mu zarzutów przez prokuraturę. Karapyta nie przyznał się do popełnienia żadnego z zarzucanych mu czynów