Od czterech lat jest systematycznie karany mandatami za jazdę bez uprawnień, miał też sądowy zakaz prowadzenia samochodu, kilka razy zatrzymywano go w związku z jazdą po alkoholu. Ale jeździ nadal. - On zwyczajnie kpi sobie z prawa, bo nie możemy mu nic więcej zrobić, jak tylko ukarać go mandatem karnym w wysokości 500 złotych, a jeśli jeździ podczas obowiązywania zakazu sądowego, wszcząć postępowanie - mówi podinsp. Jan Faber p.o. oficer prasowy KMP w Przemyślu. Ma też inne sprawki na koncie Marcin M. jest też dobrze znany policjantom, nie tylko tym z drogówki. Jego przestępczy życiorys jest bardzo bogaty, bo poza jazdą bez uprawnień, ma on jeszcze inne nielegalne zamiłowania. Pierwszy raz był notowany za kradzież, już jako 14-latek. Potem już szło z górki - w sumie "Marcinek", jak go nazywają niektórzy policjanci, uzbierał już 22 sprawy o kradzieże, rozboje, czyny przeciw życiu i zdrowiu... Z uśmiechem na ustach Marcin M. jeździ niezłymi "brykami", rozbijał się już BMW, teraz gna po mieście fordem mondeo. - On regularne rajdy urządzał, pokazywał, jak szybko da się przejechać z jednego końca miasta na drugi - mówi osoba znająca M., ale pragnąca zachować anonimowość. Ostatnim razem spowodował kolizję na skrzyżowaniu Sportowej i Jagiellońskiej, bo... zobaczył radiowóz, spanikował, ponieważ wiózł "trochę" ukraińskiego spirytusu, dokładnie 330 litrów. - Mandat przyjął spokojnie, z uśmiechem na ustach - mówią policjanci z drogówki. - Sam mówi, że mu się prawka robić nie opłaca - dodaje znajomy M. - Zaraz by je stracił, choć jeździć umie dobrze, ale "szarżować lubi", a tak ma luz, dostaje mandaty, ale czy je płaci? - powątpiewa. MONIKA KAMIŃSKA