Od razu wiedziałam, że coś jest nie tak z moim synkiem, chociaż nic mi więcej nie powiedziano, nie pokazano mi też dziecka. Zaraz potem na świat przyszedł drugi chłopiec. Tego od razu położono mi na piersi. Pani Kasia mówi, że ciążę znosiła bardzo dobrze. Systematycznie robiła badania. - Oglądałam obu chłopców na monitorze, wszystko z nimi było dobrze - wspomina. - Kiedy w 24. tygodniu ciąży stwierdzono u mnie zespół podkradania krwi, bez większych obaw pojechałam do Łodzi na zabieg. Tam zrobiono mi lasoterapię. Wykonane potem USG pokazało, że zabieg się udał, więc wróciłam do domu. Strach w czasie porodu Kiedy po kolejnych tygodniach pani Kasi odeszły wody, zgłosiła się do porodu w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie. Trafiła na dezynfekcję, więc odesłano ją do Szpitala Miejskiego. - Tu szybko zrobiono mi cesarskie cięcie. Dawidek urodził się pierwszy. Odbierający poród lekarz krzyknął tylko ''O Jezu''. Wiedziałam, że coś jest złego z małym, ale nikt nie powiedział mi, co się stało. Za chwilę urodził się Patryk. Strach o pierwszego synka nie pozwolił mi cieszyć się drugim tak, jak powinnam. Później od męża dowiedziałam się, że synek ma nóżkę do kolanka czarną, jakby spaloną. Lekarz sugerował, że może to być skutkiem zabiegu lasoterapii. Na drugi dzień po porodzie Dawid został przewieziony na Oddział Chirurgii Dziecięcej do szpitala ''na górce''. Amputowano mu nóżkę prawie przy samej pachwinie. Do końca życia będzie kaleką. Musi nosić protezę. Niestety, pozostawiony po zabiegu kikut jest zbyt krótki i nie można na nim zamocować protezy. Proteza za 30 tysięcy zł - Chłopiec będzie musiał nosić protezę pasową, zapinaną na brzuszku. Proteza będzie kosztować około 30 tysięcy zł, bo części musimy sprowadzić z Niemiec. U nas nikt nie produkuje takich malutkich stópek, kolanka - mówi Tadeusz Rogoziński z Firmy PRO-ORTO z Rzeszowa, która podjęła się wykonania protezki. - Bardzo chcielibyśmy pomóc chłopcu, może część prac wykonamy w ramach pomocy społecznej? Już kiedyś tak robiliśmy protezę dla Ani z Mielca. Konieczna jest pomoc finansowa dla rodziny, bo NFZ refunduje znikomą część kosztów - około 1 tys. zł. Determinacja rodziców - Musimy zebrać resztę pieniędzy. Chcę, by synek uczył się chodzić równocześnie z braciszkiem - mówi przez łzy pani Kasia. - Już teraz, gdy widzi, że Patryk wstaje, Dawid robi to samo, podciąga się na rączkach i staje na swojej jedynej nóżce. Chłopczyk musi jednak przejść jeszcze jedną operację. W czasie pierwszej nie zaokrąglono mu obciętej kości i ostre kanty kaleczą teraz skórę. ANNA MORANIEC *** Zwracamy się do Państwa. Pomóżmy tak okrutnie okaleczonemu dziecku w zakupie protezy. Jeszcze nigdy nie zawiedliście pokładanego w Was zaufania. Jeżeli możecie pomóc młodemu małżeństwu z Rzeszowa, skontaktujcie się z naszą redakcją pod nr. 017 747 08 43. Podamy Wam adres państwa Wierzbowskich i napiszemy o Was. Każda złotówka dana z serca powróci do Was wielokrotnie pomnożona.