Taką decyzję podjęli, po tym, gdy dyrektor poinformował ich, że nie ma pieniędzy i nie podpisze porozumienia. Od ponad trzech tygodni trwa głodówka pracowników; w czwartek głodowało 9 osób. Przewodnicząca zakładowej "Solidarności", organizatora protestu, Zofia Ożga poinformowała, że w czwartek rozpoczęło się w tym szpitalu referendum strajkowe, które potrwa do wtorku. Pracownicy chcą zaostrzyć protest, ponieważ dotychczasowe jego formy nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Pracownicy domagają się podwyżek dla wszystkich grup zawodowych w szpitalu, a dotychczas otrzymali je tylko lekarze i pielęgniarki. Dotychczasowe rozmowy z dyrekcją nie przyniosły rozwiązania. Ostatnia propozycja dyrekcji to podwyżki 550 zł dla średniego personelu i z wyższym wykształceniem (z wyjątkiem lekarzy) oraz po 200 zł dla pozostałych, przy jednoczesnym cięciu wynagrodzeń, tak, aby ich całkowity koszt nie przekraczał 70 proc. przychodów szpitala. Dyrektor zaproponował, aby wszyscy pracownicy - zarówno ci, którzy uzyskali podwyżki we wcześniejszym terminie, oraz ci obecnie protestujący - zrezygnowali z ich części. Chodzi o to, by cała załoga poniosła jednakowy ciężar utrzymania placówki, a nie tylko niektóre grupy zawodowe. Jednak związki zawodowe lekarzy i pielęgniarek nie zgodziły się na tę propozycję. Po fiasku rozmów, protestujący wyrazili zgodę na restrukturyzację placówki, nadal jednak chcą podwyżek w wysokości 550 zł, w zamian zrezygnują z protestów. Głodówkę rozpoczęło 19 lutego pięć analityczek z 50 pracujących w szpitalu. W ciągu kolejnych dni dołączali do nich kolejni pracownicy, m.in. z oddziału rehabilitacji, działu administracji, pracownicy diagnostyki laboratoryjnej, technicy RTG i działu żywienia oraz pralni. Jednak, ze względu na pogarszający się stan zdrowia, niektórzy z głodujących musieli przerwać akcję. Głodujący w czasie dnia pracy wykonują swoje obowiązki; po pracy nie wracają jednak do domów, ale nocują w szpitalu. Podobną blokadę jak zapowiadana na piątek zorganizowano także w miniony poniedziałek. Ponad 200 pracowników szpitala przez półtorej godziny chodziło przez przejście dla pieszych przy wjeździe do szpitala. Ponadto zablokowali także wjazd na wiadukt, aby nie można było zorganizować objazdów. W blokadzie drogi wzięli udział głównie ci pracownicy, którzy nie głodują oraz ci, którzy w tym czasie nie mieli dyżurów. Przepuszczano jedynie pojazdy uprzywilejowane. Po ubiegłorocznych strajkach lekarze wynegocjowali wzrost pensji o 1.850 złotych, a w połowie lutego pielęgniarki głodówką wywalczyły 550 zł do pensji zasadniczej. Wrócą jednak do rozmów po restrukturyzacji szpitala, jaką dyrektor zamierza przeprowadzić w drugiej połowie roku. Pielęgniarki domagały się podwyżki płacy zasadniczej o 1.200 zł. W głodowym proteście uczestniczą także pielęgniarki z Wojewódzkiego Podkarpackiego Szpitala Psychiatrycznego w Żurawicy. Przez pierwszy tydzień głodował z nimi też dyrektor szpitala, ale przerwał akcję.