Ksiądz odpowiada także za znęcanie się nad trójką innych dzieci w okresie od września 2005 do grudnia 2007 r. Rodzice tych dzieci oraz rodzice zmarłego Bartka wnieśli o uczestnictwo w procesie jako oskarżyciele posiłkowi. Proces na wniosek prokuratury i pełnomocnika pokrzywdzonych został utajniony. Zdaniem sądu na procesie mogłoby bowiem dojść do niepokojów społecznych, ponieważ osoba księdza i stawiane mu przez prokuraturę zarzuty budzą antagonizmy i kontrowersje. Zwrócił też uwagę na dobro pokrzywdzonych dzieci i prawo rodziny zmarłego Bartka do szacunku i spokoju. W czasie śledztwa ksiądz nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Proces udało się rozpocząć dopiero za drugim razem. W pierwszym terminie, w czerwcu odroczono go na wniosek obrońcy księdza, który odebrał zawiadomienie o terminie rozprawy zbyt późno - cztery dni wcześniej (a według prawa powinien co najmniej siedem dni przed terminem). W procesie chciał uczestniczyć przedstawiciel organizacji społecznej - Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Troski o Media "Świadectwo". Jednak sąd nie uwzględnił ich wniosku. O jego oddalenie wnosili prokurator i przedstawiciel pokrzywdzonych, argumentując, że utajnienie procesu spowodowało nieobecność na sali rozpraw mediów i obecność Stowarzyszenia nie jest wskazana. - Chcemy obserwować, czy proces przebiega sprawiedliwie, uczciwie i obiektywnie. Do tej pory w mediach postawiono najcięższy zarzut dla księdza katolickiego, jakim jest molestowanie seksualne, a śledztwo prokuratorskie tego nie potwierdziło. To jest światełko ostrzegawcze, że ten przykład może posłużyć do atakowania księdza katolickiego, jak to się dzieje od wielu lat na Zachodzie - powiedział przed rozprawą wiceprezes Stowarzyszenia Józef Wyskiel. W połowie grudnia ub. roku w miejscowości Hłudno 13-letni Bartek powiesił się na drzewie. Zostawił list, w którym miał oskarżyć miejscowego proboszcza o bezpodstawne posądzenie go o kradzież. Napisał w nim też, że nie chce już być "gwałcony" przez tego "pedofila", ale wyrazy te później zamazał. Śledztwo w tej sprawie brzozowska prokuratura wszczęła kilka dni po śmierci chłopca. Zgromadzony materiał dowodowy nie potwierdził dotychczas, by chłopiec był molestowany przez duchownego. W lutym br. biegły z zakresu grafologii potwierdził autentyczność listu pozostawionego przez Bartka. W śledztwie przesłuchano kolegów Bartka z gimnazjum oraz innych uczniów z zespołu szkół, którzy mieli kontakt z księdzem, a także dorosłych. Łącznie około 60 osób. Ks. Stanisław K. w wigilię Bożego Narodzenia na swoją prośbę odszedł z parafii Hłudno. Rezygnację złożył w przemyskiej kurii i została ona przyjęta. Jak powiedział w styczniu kanclerz kurii ks. Bartosz Rajnowski, księdza przeniesiono do parafii w Iwoniczu Zdroju. Kanclerz nie chciał ujawnić powodu rezygnacji, jaki podał ksiądz.