To już druga apelacja 30-letniego Mirosława L. Poprzednim razem sąd apelacyjny uchylił wyrok 25 lat więzienia i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Sąd Okręgowy w drugim procesie, w lipcu br., skazał byłego ochroniarza ponownie na 25 lat pozbawienia wolności. Uznał go także winnym kradzieży przedmiotów należących do ofiary: laptopa, komórki, karty bankomatowej oraz 10 zł. Ponadto sąd zastrzegł, że L. może starać się o warunkowe zwolnienie dopiero po 20 latach. Od tego wyroku odwołała się obrona. W czasie czwartkowej apelacji adwokat mówił, że jego klient nie jest zdemoralizowany; sam się zgłosił na policję i szczegółowo opisał zabójstwo. Ponadto podkreślał, że oskarżony nie miał zamiaru okraść ofiary. Zdaniem obrony kara 25 lat oraz możliwość starania się o warunkowe zwolnienie po 20 latach jest rażąco surowa. Prokurator przekonywał natomiast, że apelacja obrony jest bezzasadna. Przypomniał, że oskarżony przyznał się do zabójstwa, które rozważał od około tygodnia przed jego dokonaniem. Wiedział bowiem, że ofiara ma oszczędności na koncie, nowy telefon komórkowy. Ponadto nie chciał jej oddać laptopa, który wcześniej mu wielokrotnie pożyczała. Zdaniem prokuratora działał z zamiarem rabunkowym. Prokurator zauważył też, że L. dokonał zabójstwa z premedytacją i jest to dowód na to, że jest pozbawiony hamulców moralnych. Oskarżyciel uznał karę 25 lat więzienia za karę sprawiedliwą. Wniósł o nieuwzględnienie apelacji obrony i utrzymanie wyroku w mocy. O to samo wniósł też pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej, czyli matki ofiary. Oskarżony wniósł o to samo, co jego adwokat. Do zabójstwa doszło w grudniu 2006 roku. Gdy Małgorzata L. wcześniej wyszła z pracy, spiesząc się do autobusu PKS, L. miał zaproponować jej podwiezienie pożyczonym samochodem. Jednak zamiast na dworzec podmiejski Mirosław L. wywiózł kobietę na pola w miejscowości Bzianka. Tam najpierw użył gazu obezwładniającego, a później brutalnie pobił ją młotkiem i łopatą. Zadał jej prawie 20 ciosów. Ciało zakopał, a później zabrał laptopa oraz komórkę, kartę bankomatową i pieniądze. Zakopane zwłoki znalazł mieszkaniec wsi.