Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie skierowała do Sądu Rejonowego w Przemyślu akt oskarżenia przeciwko Jerzemu B. 44-letniemu mieszkańcowi Przemyśla, byłemu długoletniemu wiceprezesowi i przez krótki czas w 2008 roku prezesowi tamtejszego SKO. Jerzy B. przez osiem lat aż 272 razy poświadczył nieprawdę w dokumentach. Deklarował, iż odbywał podróże służbowe na trasie Przemyśl-Rzeszów-Przemyśl. Do stolicy województwa wybierał się na rozprawy przed Naczelnym Sądem Administracyjnym (Ośrodek Zamiejscowy) oraz Wojewódzkim Sądem Administracyjnym. W rozprawach nie uczestniczył, ale pobierał diety - przez kilka lat uzbierało się 38 tys. zł. Równocześnie nie biorąc udziału w rozprawach przed NSA i WSA nie dopełniał swoich obowiązków, czyli reprezentowania stanowiska Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Przemyślu przed sądami administracyjnymi (do których zaskarżano rozstrzygnięcia SKO). Dlaczego tak długo udawało się Jerzemu B. wprowadzać w błąd swoją instytucję? - Po wydaniu wyroku czy postanowienia, sąd administracyjny, przesyłał do SKO odpis takiej decyzji - mówi prokurator Mariusz Kowal, rzecznik prasowy prokuratury okręgowej w Rzeszowie. - Nie odnotowywano tam obecności lub nieobecność delegowanego członka kolegium. Ale każdorazowo wpisywano do protokołów posiedzeń, rozpraw czy stawiły się strony postępowania czy też nie. W przypadku spóźnienia, odnotowywano również taki fakt w protokole. Po zbadaniu tych protokołów, okazało się, że Jerzego B. nie było ani w pracy, ani na rozprawach. Sprawę prowadziło Centralne Biuro Antykorupcyjne. Były prezes nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa. Zastosowano wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 40 tys. zł, ma też zakaz opuszczania kraju. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności. RA