O kradzieży metali z budynku Wydziału Budowy Maszyn i Lotnictwa Politechniki Rzeszowskiej Policjanci zostali poinformowani na początku marca. - Szybko ustaliliśmy, że złodzieje włamywali się na uczelnię kilka razy. Okazało się, że ich łupem padły metale kolorowe wykorzystywane do badań lotniczych. Były to stopy aluminium, tytanu i magnezu oraz arkusze blach miedzianej i mosiężnej. Wartość skradzionego mienia wyniosła prawie 240 tys. zł - powiedział rzecznik podkarpackiej policji podkom. Paweł Międlar. Według policji, pomysłodawcą i organizatorem procederu był pracownik politechniki, 39-letni mieszkaniec Rzeszowa; mężczyzna dorobił sobie klucz do pomieszczeń, gdzie znajdowały się metale i kradł je wraz z dwoma wspólnikami. Międlar podkreślił, że złodzieje działali tylko w soboty w godzinach między 7 a 8 rano. - Zatrudniony na politechnice 39-latek miał pewność, że w tym czasie nie będzie tam pracowników naukowych uczelni, a jednocześnie jego obecność w budynku nie wzbudzi podejrzeń ochrony. Do wejścia do pomieszczeń wykorzystywał drzwi na tyłach budynku - powiedział rzecznik. Skradziony metal mężczyźni sprzedali w trzech punktach skupu złomu. Choć ich łupem padło mienie wartości sięgającej niemal 240 tys. zł, otrzymali za jego sprzedaż jedynie 5 tys. zł. Cała trójka usłyszała zarzuty włamania i kradzieży mienia o znacznej wartości. Grozi im do 10 lat pozbawienia wolności.