- Wśród tych 91 przypadków pomocy było 12 wypraw poszukiwawczych, 35 akcji ratowniczych oraz 44 interwencje. W 16 przypadkach korzystaliśmy z pomocy śmigłowca. U poszkodowanych turystów, a było ich 95, dominowały urazy kończyn, wyczerpanie, odwodnienie, omdlenie. W czasie tegorocznych wakacji nie odnotowano wypadków śmiertelnych - powiedziała Florczak. Dużo wypadków zdarzyło się na szlakach rzadziej uczęszczanych. Zdaniem Florczak, turyści częściej wybierają na odpoczynek miejsca z dala od znanych i popularnych tras. - Dawniej nasze interwencje dotyczyły dwóch, trzech szlaków. Podczas tych wakacji było inaczej - dodała. Jak powiedziała, największa aktywność bieszczadzkiej grupy GOPR przypadła na druga połowę sierpnia. - Było to związane z falą upałów - wyjaśniła. 206 ratowników górskich, w tym 16 ratowników zawodowych, opiekuje się turystami nie tylko w Bieszczadach, a także w Beskidzie Niskim oraz na pogórzach Dynowskim i Przemyskim. Bieszczadzka grupa GOPR monitoruje obszar prawie 4 tys. kilometrów kwadratowych. Grupa powstała w 1961 roku; pierwszą interwencję odnotowano 16 grudnia tegoż roku. Podczas zawodów na trasie biegowej kontuzji doznała narciarka. Ratownicy po opatrzeniu poszkodowanej odwieźli ją do szpitala furmanką. Od 1961 r. ratownicy bieszczadzkiej grupy interweniowali ponad 19 tysięcy razy.