Jak poinformował rzecznik podkarpackiej straży pożarnej mł. bryg. Marcin Betleja ogień na składowisku ponad stu kontenerów pojawił się po godz. 10. Kontenery składowane były jeden na drugim, w okolicach mieleckiego lotniska.- Temperatura była tak duża, że ogień zaczął się przenosić do pobliskiego lasu. Na szczęście został szybko ugaszony. W tej chwili nie ma żadnego niebezpieczeństwa - zapewnił Betleja. Dodał, że nie było konieczności przeprowadzana ewakuacji; dookoła teren jest niezamieszkany. W kontenerach także nikt obecnie nie mieszkał. Były one wykorzystane po powodzi w 1997 roku. Szkielet kontenerów został wykonany z drewna. Mierzyły one 12 metrów długości, sześć szerokości i cztery metry wysokości. Wewnątrz nich znajdowała się izolacja: wełna mineralna, płyty kartonowo-gipsowe. Nie są znane przyczyny pojawienia się ognia. Betleja zaznaczył, że straty oszacuje właściciel. Obecnie trwa dogaszanie tlących się kontenerów. Z pożarem walczyło 80 strażaków z 19 zastępów.