Według naszych informatorów rozemocjonowany Marek Frączek miał mówić do współbiesiadników: "To ja zostanę burmistrzem! Wszystkich was powyrzucam". W pewnej chwili miało dojść do rękoczynów między wicestarostą a jednym z uczestników święta. Nasze dziennikarskie śledztwo potwierdziło, że incydent rzeczywiście miał miejsce. Starosta nic nie wie O incydencie huczy cały Przeworsk. Starosta przeworski Zbigniew Kiszka mówi jednak na początku rozmowy z dziennikarka "Super Nowości", że o niczym nie, nie było go na święcie. - Oczywiście zainteresuję się sprawą i porozmawiam z moim zastępcą po jego powrocie z urlopu - mówi Zbigniew Kiszka. Po chwili jednak przyznaje, że nasz telefon nie jest pierwszym do niego w tej sprawie. Sugeruje, że może to być związane z przyszłorocznymi wyborami samorządowymi. Marek Frączek jest bowiem wymieniany jako kandydat z ramienia Platformy Obywatelskiej w wyborach na burmistrza Przeworska. - Może ktoś chce zaszkodzić panu Frączkowi: To mogą być ruchy wyborcze, tutaj też są różne koalicje. Ma się wrogów i przyjaciół - dodaje starosta Kiszka. Będą konsekwencje? Zbigniew Kiszka nie wypowiada się na razie o ewentualnych konsekwencjach, które mogłyby dotknąć jego zastępcy za awanturę. Twierdzi, że wybrała do rada powiatu i to ona musi podjąć decyzję. Z kolei "bohater zdarzenia" twierdzi, ze sugestie, iż on był prowodyrem zajścia są zwykłymi pomówieniami. Przyznaje jednak, że do incydentu doszło. - Nie byłem pijany. W czasie uroczystości odepchnąłem pewnego mężczyznę, który obraził moją żonę. Zachowałem się tak, jak zachowałby się każdy mąż - twierdzi Frączek. Judyta Nylec