W wielu powiatach ogłoszono alarm powodziowy. Pełne ręce roboty mieli funkcjonariusze straży pożarnej. Alarm powodziowy ogłoszono dla części Rzeszowa. Tutaj groźny okazał się spokojny zazwyczaj Strug, którego wody przekroczyły stan alarmowy o 20 centymetrów. Poważna sytuacja była również na rzece Stobnica w Godowej, gdzie stan ostrzegawczy przed południem był przekroczony o ponad 30 centymetrów.Alarmy powodziowe ogłoszono wczoraj m.in. w powiatach: rzeszowskim, jarosławskim, przeworskim, dębickim, strzyżowskim. W wielu miejscach doszło do lokalnych podtopień. W jednej z miejscowości pod Ropczycami woda wdarła się do kilku gospodarstw. Rzeki, szczególnie te mniejsze, wylewały się na okoliczne pola.Woda przerywała wały Poważna sytuacja miała miejsce w Kańczudze, gdzie rozszalała Mleczka zaczęła przerywać wały przeciwpowodziowe, na bieżąco wzmacniane przez strażaków. Uczestnicy akcji ratunkowej dzwoniąc do nas, narzekali jednak na kiepską organizację oraz brak piasku i worków. W Rzeszowie prezydent miasta Tadeusz Ferenc miał z kolei podjąć decyzję o spuszczeniu części wody z miejscowego zalewu. - Najbardziej obawiamy się zapowiadanych dalszych opadów i burz - słyszeliśmy wczoraj w Wydziale Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. Obawy były związane z zapowiadanymi przez meteorologów silnymi wyładowaniami atmosferycznymi, do jakich miało dojść minionej nocy. Mimo że po południu wypogodziło się, to jednak spodziewano się ulewnych deszczów, co mogło jeszcze pogorszyć sytuację na rzekach. Wiele pracy mieli podkarpaccy strażacy, którzy interweniowali wczoraj dziesiątki razy w wielu częściach regionu. - Najczęściej wyjeżdżamy do pompowania wody z piwnic, niedrożnych przepustów - usłyszeliśmy w Wojewódzkim Stanowisku Koordynacji Ratownictwa Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Rzeszowie. Szymon Jakubowski