Woda, która wylała się na tarnobrzeskie i sandomierskie osiedla pochłonąła majątek setek mieszkańców, ale i miejsca szczególnie bliskie powodzianom. Wielu z nich ostatnie chwile przed wejściem wielkiej wody poświęciło właśnie na ratowanie kościołów. Niestety, żadnego z nich nie udało się ocalić przed żywiołem. Powódź w diecezji sandomierskiej pochłonęła cztery kościoły, jedną kaplicę i dwa cmentarze. W wyniku tragedii ucierpiały świątynie: Matki Bożej Królowej Polski w prawobrzeżnej części Sandomierza, Matki Bożej Częstochowskiej w Tarnobrzegu -Sobowie, św. Gertrudy i św. Michała Archanioła w Tarnobrzegu-Wielowsi oraz Świętej Rodziny w Trześni, gdzie również została zalana jedna z kaplic dojazdowych oraz cmentarz. W tarnobrzeskiej Wielowsi żywioł nie oszczędził także klasztoru Sióstr Dominikanek. Byliśmy w Wielowsi w pierwszy dzień powodzi. Wejście do kościoła obłożono workami z piachem. Parafianie mieli nadzieję, że takie zabezpieczenie wystarczy, by uchronić miejsce, w którym chrzczą swoje dzieci, w którym składają śluby małżeńskie i żegnają zmarłych. Liczyli, że dom Boga, w którym tyle razy szukali pocieszenia, oprze się wodzie. Niestety, powódź wdarła się do świątyni, tak jak do ich domów. Co teraz dzieje się w zalanych kościołach? Trwa wielkie sprzątanie. Zajętych usuwaniem szkód z własnych domów mieszkańców osiedli wspierają parafianie z innych miejscowości. Tak było m.in. w Wielowsi, gdzie mieszkańcy Piórkowa oczyścili świątynię oraz otaczający ją plac. O pomoc wolontariuszy apeluje także proboszcz parafii w Trześni, ks. prałat Marian Kondysar. Bez pomocy z zewnątrz nie uda się wysprzątać kościoła, który stał pod wodą ponad tydzień. Sytuacja mieszkańców Trześni jest ciągle bardzo trudna. O pomoc proszą także Siostry Dominikanki z Wielowsi. Cztery zakonnice, które pozostały po ewakuacji, nie są w stanie samodzielnie ogarnąć ogromu szkód, jakich dokonała powódź. - Wszystkie parterowe pomieszczenia klasztorne, w tym kuchnia, pralnia, refektarz, kaplica oraz pokoje sióstr wraz z wyposażeniem zostały doszczętnie zniszczone. Po niedawnym generalnym remoncie nie pozostał nawet ślad. Małgorzata Rokoszewska