Józef Ch. opuścił areszt w ubiegły piątek (27 lutego). Spędził tam 23 dni, mimo że zgodnie z postanowieniem Sądu Rejonowego w Łańcucie, gdzie toczył się proces o kazirodztwo, oskarżony miał przebywać w zamknięciu aż do momentu uprawomocnienia wyroku. Łańcucki sąd uznał, że Józef Ch. w dalszym ciągu stanowi zagrożenie zarówno dla osiemnastoletniej Grety, z którą ma dwójkę dzieci,jak i dla jej rodzeństwa. Istniała bowiem obawa, że do kontaktów z córką dochodziło jeszcze w trakcie procesu. Sąd uznał argumenty obrońcy Obrońca Józefa Ch. złożył zażalenie, w którym domagał się zwolnienia mężczyzny z aresztu. Twierdził, że Greta i jej rodzeństwo, przebywające w domu oskarżonego, są osobami pełnoletnimi, więc ich ojciec nie stanowi już dla nich zagrożenia. Ostatecznie, Sąd Okręgowy w Rzeszowie przychylił się do zażalenia obrońcy Józefa Ch. i uchylił tymczasowy areszt. - Sąd uznał, że nie ma podstaw, by oskarżony przebywał w areszcie do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy , tym bardziej, że podczas procesu przebywał na wolności - mówi Krzysztof Rejman, obrońca Józefa Ch. Adwokat twierdzi też, że 3,5 roku więzienia to zbyt surowa kara dla mężczyzny. Już zapowiada, że z pewnością będzie składał apelację. Obrona Grety, skazanej na 4 miesiące więzienia w zawieszeniu na 5 lat i dozór kuratora, będzie domagać się uniewinnienia. Józef Ch. sypiał z córką od kilku lat. Ma z nią dwóch synów. Badania genetyczne potwierdziły jego ojcostwo. Dramat dziewczyny przerwała jej starsza siostra, która w ubiegłym roku zgłosiła sprawę na policję. Urszula Pasieczna