Jedziesz zatłoczonym pociągiem i nie masz gdzie usiąść? Poszukaj wagonu pierwszej klasy z przodu wagonu i przedziału z miejscami od numeru 50. Tam na pewno będą wolne miejsca. To przedziały zarezerwowane dla parlamentarzystów, którzy i tak z pociągów prawie nie korzystają. - Bardzo często jeżdżę z Rzeszowa do Warszawy i z powrotem. Kupienie w dzień wyjazdu biletu z miejscówką na ekspress w okresie świątecznym lub urlopowym często graniczy z cudem. Szlag może człowieka trafić, gdy stojąc w zatłoczonym korytarzu, widzi wolne miejsca, które są ponoć zarezerwowane dla wybranych - mówi jeden z naszych Czytelników. Miejsca dla "wybrańców narodu" I rzeczywiście, zgodnie z przepisami, w każdym kursującym po Polsce składzie ekspresowym musi być zarezerwowany przedział dla "wybrańców narodu". Rozporządzenie wydane przed laty przez ministra infrastruktury Marka Pola skrupulatnie wylicza, że w każdym pociągu w pierwszej klasie muszą znaleźć się cztery miejsca dla posłów i dwa dla senatorów. Do tego w każdym składzie jadącym do lub z Warszawy dla parlamentarzystów zarezerwowany jest przedział sypialny i sześć miejsc siedzących. Przepisy sprzed wielu lat sprawiają, że z zarezerwowanych miejsc nie mogą korzystać zwykli podróżni. Tracą na tym podróżni zmuszeni do oczekiwania na kolejny pociąg lub do podróżowania w ścisku na korytarzu, ewentualnie - przy odrobinie szczęścia - w wagonie "Warsu". Traci też kolej, gdyż parlamentarzyści dawno temu już przestali pociągami jeździć. Zdecydowana większość posłów i senatorów od lat leci do Warszawy i wraca samolotem. Także zresztą na miejscach specjalnie dla nich zarezerwowanych. Czas na zmianę przepisów Według wczorajszego "Dziennika", czasami dochodzi do sytuacji, gdy nawet 10 procent miejsc w niektórych pociągach jest "na wszelki wypadek" zarezerwowanych dla parlamentarzystów. Gazeta wylicza, że dziennie w ten sposób niewykorzystywanych jest ok. 1000 miejsc. Licząc, że średni koszt przejazdu pociągiem ekspresowym w 1. klasie to minimum 100 złotych, wychodzi, że PKP traci na tym "interesie" teoretycznie nawet 100 tysięcy złotych dziennie! - To rzeczywiście nieżyciowe rozporządzenie. Powinna się tym zająć Kancelaria Sejmu. Ja sam od dawna już bardzo rzadko poruszam się pociągami - mówi poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Mieczysław Kasprzak. SZYMON JAKUBOWSKI