Co miałam odpowiedzieć ośmioletniemu synkowi, który zapytał "Mamusia, a co ta pani trzyma w ręce?" - pokazując na nagą kobietę w wulgarnej pozie z wibratorem - denerwuje się Beata R. z Rzeszowa, matka dwojga dzieci, która problem zgłosiła do redakcji Super Nowości. - Kilka dni temu poszłam z synkiem do saloniku prasowego po bajkę. Stałam w kolejce do kasy, a Kubuś z nudów rozglądał się po regałach z gazetami. I wtedy doleciało mnie jego pytanie. Odwróciłam się i aż mnie zatkało, gdy zobaczyłam, jak palcem pokazuje na okładkę z dwiema nagimi kobietami w obscenicznych pozach. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć - mówi z irytacją pani Beata. W saloniku prasowym przy ulicy Podwisłocze, o którym mówiła nasza Czytelniczka, na samym środku, tuż obok lady z kasą stoi duży regał. Na nim kilka półek obłożonych śmiałymi pismami dla dorosłych. Wybór jest duży. Zdjęcia równie pikantne, jak tytuły, które aż biją po oczach. Do niektórych dołączone są filmy, które jasno i bardzo precyzyjnie sugerują pornograficzną treść. - Tak nie może być! Przecież to nachalna demoralizacja naszych dzieci - denerwuje się kobieta. - Dostajemy określoną prasę co miesiąc, w tym pisma erotyczne - tłumaczy sprzedawczyni z saloniku prasowego - Ale dzieci nie są nimi zainteresowane. Zresztą tu są duże napisy na półkach "tylko dla dorosłych". Gdy jakiś maluch czasem podejdzie do regału, od razu interweniuję. W wielu sklepach, kioskach i marketach gazety pornograficzne leżą wciśnięte między bajki dla dzieci, czasopisma dla nastolatek, prasę codzienną i batoniki, na wyciągnięcie ręki dziecka. Większość sprzedawców nie widzi w tym nic złego. Dyrekcja Ruchu SA, jednej z głównych firm zajmujących się kolportażem prasy, również nie dostrzega problemu. - Wszystkie czasopisma dopuszczone są do kolportażu legalnie, po wcześniejszym zarejestrowaniu tytułu przez sąd. Tego typu periodyki to nie pornografia, ale wydawnictwa erotyczne, których tematykę określa wydawca. Żadna firma kolportażowa nie ma prawa cenzurować wydawnictw. Jeśli kontrahent nie życzy sobie, nie bierze ich od nas. Takie pisma są foliowane. Sprzedawcy nie powinni ich nadmiernie eksponować - broni się Waldemar Mizera, zastępca dyrektora ds. kolportażu Ruch SA w Rzeszowie. Autor: URSZULA PASIECZNA Nie podoba ci się, że porno prasa króluje na wystawach sklepowych na twoim osiedlu? Możesz to zmienić. W Józefowie pod Warszawą niewielka grupa osób przeprowadziła akcję, dzięki której "świerszczyki" zniknęły z oczu dzieci. W krótkim poradniku można przeczytać: - Napiszcie do właścicieli punktów sprzedaży prasy list z prośbą o usunięcie pornografii. - Na dole listu z apelem wymieńcie koniecznie instytucje i osoby, które powiadamiacie o akcji (dla dodania jej rangi), np. burmistrz, wójt, dyrektorzy szkół, proboszczowie itp. - Zbierzcie pod apelem podpisy pełnoletnich mieszkańców Waszej miejscowości lub dzielnicy (czytelne imię i nazwisko, podpis oraz - już wyłącznie dla Waszej wiadomości adres). - Przygotujcie listę wszystkich punktów handlujących prasą na obszarze, który chcecie objąć Waszą akcją. Powinny tam znaleźć się: nazwa sklepu, adres, telefon, branża (np. kiosk, spożywczy, stacja benzynowa), oraz informacja, czy pornografia jest, czy jej nie ma w sprzedaży przed rozpoczęciem akcji. Pozostawcie rubrykę, w której potem wpisze się, czy sklep po otrzymaniu apelu usunął pornografię ze sprzedaży. - Skopiujcie list z podpisami (bez adresów) zepnijcie je i wraz z plakatem: "Sklep przyjazny rodzinie - bez pornografii" wręczcie właścicielom wszystkich sklepów handlujących porno prasą w miejscowości. Podobne listy przekażcie instytucjom lub osobom, które chcecie powiadomić. - Dajcie właścicielom sklepów miesiąc na podjęcie decyzji. Jeśli pornografii do tego czasu nie usuną, ogłoście listę sklepów objętych Waszym bojkotem prasy. Najlepiej zrobić to przez ponowne pismo do ludzi, którzy podpisali list. - Sklepy, które zdecydowały się usunąć pornografię ze swoich półek obserwujcie i wspierajcie - pornografia lubi wracać.