10 osób z Tarnobrzega zapłaciło jej za pośrednictwo w znalezieniu pracy w Szkocji. Po przybyciu na miejsce, nie było dla nich pracy. Biuro Usług Turystycznych Alma z Tarnobrzega kolejny raz wykorzystało bezbronność bezrobotnych, którzy mieli nadzieję na pracę za granicą. Właścicielka pośredniaka zorganizowała wyjazd do Szkocji 12 lipca. Niestety, poza przejazdem, nie zapewniła 10-osobowej grupie nic więcej. Miała być whisky, wyszła figa Korzystający z oferty biura byli pewni, że jego szefowa wysyła ich do pracy. - W fabryce whisky mieliśmy zarabiać 5 - 6 funtów na godzinę, za nadgodziny po 8 funtów. Tygodniowo mieliśmy mieć po 70 godzin. Po przyjeździe na miejsce okazało się, że nie ma dla nas żadnej pracy, zwodzono nas, próbowano namawiać na wyjazd do Londynu, kazano dopłacać, w końcu kontakt z Almą urwał się zupełnie - mówi jedna z poszkodowanych. - Wszyscy musieliśmy wcześniej złożyć w biurze dokumenty: CV ze zdjęciem, kopie dowodów osobistych. Zapłaciliśmy po 100 funtów od osoby jako kaucje mieszkaniowe. Poza tym po 1380 zł od osoby, w tym była opłata za pracę. Za bilet zapłaciliśmy kolejne 700 zł. Na umowie z biurem czytamy, że opłaty dotyczą prac biurowych i tłumaczenia dokumentów. Alma nie ma certyfikatu! Helena Surowiec, właścicielka firmy, potwierdza, że jej usługi dotyczą jedynie pracy administracyjno-biurowej. - Nie organizuję pracy. Pośredniczę tylko w organizowaniu wyjazdów - mówi. W ciągu ostatnich trzech lat pretensje o niedotrzymanie umów słownych miało do Almy co najmniej kilkadziesiąt osób z okolic Tarnobrzega i Ostrowca Świętokrzyskiego. Sprawa trafiła do prokuratury. Przesłuchano 61 osób, reakcją na śledztwo była także decyzja Wojewódzkiego Urzędu Pracy, który w marcu 2006 roku wykreślił Almę z rejestru podmiotów, które mogą pośredniczyć w zatrudnianiu za granicą. Firma zwróciła się ponownie o wydanie certyfikatu, ale nie otrzymała go. MAŁGORZATA ROKOSZEWSKA