Chociaż podczas kazania nie padło żadne nazwisko, na efekt słów proboszcza nie trzeba było długo czekać - jeszcze tej samej nocy ktoś pomalował panu Sławomirowi Prucnalowi sprejem elewację domu i budynku gospodarczego. Pojawiły się tam napisy "złodziej" i "zrób bramę". "Od tamtej pory odczuwam wrogość ze strony niektórych mieszkańców" - powiedział nowinom24.pl pan Sławomir. "To jest moja własność. Nie zrobiłem nic złego, na wszystko mam dokumenty i wymagane pozwolenia. Zresztą do kaplicy prowadzi droga publiczna, z której każdy może korzystać, a nie jak do tej pory chodzić przez moje podwórze" - dodaje. Prucnal mieszka w Rakszawie jednak należy do parafii w Trzebosi. Jak zaznacza, jest osobą wierzącą, praktykującą i zaangażowaną w sprawy parafii - przed tegoroczną Wielkanocą ufundował np. witraż do kościoła wart 4 tys. zł, za co otrzymał podziękowania od proboszcza. Niestety, jak się okazuje, dobra opinia na nic się zdała. Proboszcz Józef Fila twierdzi, że ogradzając swoją działkę pan Sławomir zrobił krzywdę parafianom, bo utrudnił im dojście do kościoła i gotowy jest spotkać się z Prucnalem w sądzie. Pan Sławomir zażądał, za pośrednictwem adwokata, by proboszcz podczas jednego z kazań, publicznie go przeprosił. Do tej pory jednak się nie doczekał i wszystko wskazuje na to, że przeprosin nie będzie. "Nie pozostaje mi nic innego jak pozwanie do sądu proboszcza o zniesławienie" - stwierdził pan Sławomir. Konfliktem na linii proboszcz-parafianin zainteresowała się komenda policji w Rakszawie, która - pod nadzorem prokuratury w Łańcucie - prowadzi śledztwo w tej sprawie.