Informację o zniszczeniu pomnika potwierdził w rozmowie z PAP prezes Związku Ukraińców w Polsce Piotr Tyma. Dodał, że pomnik stoi od 2002 r. i nie wywoływał do tej pory żadnych kontrowersji. Zdaniem Tymy zniszczenie pomnika w Mołodyczu to nie "chuligański wybryk, ale klasyczna prowokacja". Przypomniał, że w ub. r. zniszczone zostały podobne pomniki m.in. w Radrużu, Hruszowicach i Wierzbicy. "Wszystkie te akty wandalizmu zostały nagrane i krótkie filmy można znaleźć w internecie, m.in. na stronie novorossia.today, są one też sygnowane przez Obóz Wielkiej Polski. Sądzę, że są to czyny inspirowane z Rosji, które mają wywołać reakcję na Ukrainie. Te wszystkie działania są prowadzone na korzyść Rosji, która chce skłócić Polaków i Ukraińców" - podkreślił Tyma. Pomnik w Mołodyczu składa się z dwóch tablic, z których jedna upamiętnia "żołnierzy UPA poległych w latach 1945-1947" i ta została rozbita. Druga tablica upamiętnia parafian cerkwi w Mołodyczu, którzy tragicznie zmarli w latach 1945-1947. Fotoreporter PAP, który był w czwartek na miejscu, powiedział, że ta tablica nie została zniszczona. Podkarpacka policja nie otrzymała dotychczas zawiadomienia o zniszczeniu pomnika. Prezes ZUwP zaznaczył, że kwestia pomników i upamiętnień jest to "sztucznie podsycany temat". Zapowiedział, że jeszcze w czwartek skieruje do ministra spraw wewnętrznych list, w którym zaapeluje o "większą skuteczność policji". "Dotychczas w żadnym przypadku zniszczenia pomnika nie wykryto sprawców. Patrząc na skalę tego typu działań i powagę sprawy dziwię się, że nie ma żadnych efektów pracy policji. Dziwi mnie to lekceważenie. Może takimi sprawami nie powinna zajmować się lokalna policji tylko wyższego szczebla"- powiedział Tyma. W liście do MSWiA zawarte też mają być zdjęcia oraz inne dowody, które dokumentować mają zniszczenia pomników. Tyma zapowiedział również, że będzie chciał zwołania w tej sprawie sejmowej komisji mniejszości narodowych i etnicznych.