W czwartek, ok. godz. 23., policjanci patrolujący teren Głogowa Małopolskiego zauważyli na jednej z ulic mężczyznę, niosącego dwa obrazy. Mężczyzna oświadczył legitymującym go policjantom, że obrazy kupił tego dnia w Rzeszowie i niesie je do domu. - Jego zachowanie podczas tej rozmowy było jednak dziwnie nerwowe, dla tego policjanci postanowili sprawdzić, czy aby na pewno te przedmioty są jego własnością - mówi nadkom. Mariusz Skiba, rzecznik podkarpackiej policji. Ale, żeby nie wzbudzić jego podejrzeń, pozwolili mężczyźnie odejść.Zaraz po tym sami skierowali się w stronę, z której przyszedł i po śladach butów, jakie pozostawił na świeżym śniegu dotarli do niezamieszkałego domu. Tam zauważyli wybitą szybę w drzwiach wejściowych i ślady włamania. Wrócili więc na miejsce, gdzie rozstali się z podejrzanym. Zatrzymali go w pobliżu. - Zaskoczony mężczyzna przyznał się do kradzieży obrazów. Z jego wyjaśnień wynikało, że do domu włamał się w poszukiwaniu miedzianych przewodów, które chciał sprzedać na złomie. Miedzi nie znalazł, zdecydował się więc zabrać obrazy, mając nadzieję na zysk z ich sprzedaży - dodaje M. Skiba. Funkcjonariusze zbadali trzeźwość złodzieja. Miał 1.7 prom. alkoholu w wydychanym powietrzu. Za włamanie i kradzież grozi mu kara do 10 lat więzienia. Obrazy policjanci zwrócili właścicielowi. 34-latek trafił do policyjnego aresztu.