O bulwersującej sprawie kupczenia oraz prób wyłudzenia miejsc na cmentarzu dominikanie zdecydowali się powiedzieć głośno sami. Podczas wczorajszych mszy św. wierni usłyszeli z ambony, że w ich parafii dochodzi do skandalicznych oszustw, których celem jest pozyskanie miejsc na nowe groby. - Cmentarz parafialny jest nekropolią zamkniętą - informują dominikanie. - Nie ma na nim miejsc na budowę nowych grobów. Prawo do pochówku na jego terenie mają tylko ci, którzy posiadają tu stare groby rodzinne. Niestety, w ostatnim czasie dochodzi do przypadków kłamstw i oszustw mających na celu uzyskania praw do pochówków. Dominikanie przyznają, że mieli już przypadki osób, które w żywe oczy kłamały odnośnie własności grobów, oszukiwały przedstawiając nieprawdziwe dokumenty, a nawet próbowały kupczyć grobami. Zdarzało się także, że ktoś próbował wyłudzić miejsce w zamian za to, że jak twierdził, opiekował się starym nagrobkiem. A to nie jest żadnym powodem do tego, by otrzymać takie miejsce. Skąd takie zainteresowanie dominikańskim cmentarzem? Na funkcjonującym cmentarzu komunalnym w Sobowie miejsc pochówku nie brakuje. - Myślę, że tu jest po prostu bliżej. Do Sobowa trzeba dojeżdżać, a tu można podejść niemal każdego dnia - mówi mieszkanka Tarnobrzega spotkana na cmentarzu parafialnym zarządzanym przez dominikanów. - Jeśli ktoś ma tu już jakieś groby, to zrozumiałym jest, że chętnie chciałby pochować tu także innych bliskich, a nie dzielić ich pomiędzy dwa cmentarze. Ja też chcę tu leżeć. Na szczęście mam tu miejsce obok męża. Zakonnicy przy okazji ujawnienia cmentarnych problemów zaapelowali także do wiernych, by uiszczali opłaty dzierżawne za groby. Jeśli w dokumentach są odnotowane wpłaty, wówczas nie ma żadnych wątpliwości, że ktoś o nie dba. Jeśli nikt nie pilnuje wpłat przez kilkadziesiąt lat, a nagrobkiem nikt się nie interesuje, szybko znajdą się chętni, którzy będą próbowali wykorzystać sytuację. Małgorzata Rokoszewska