Przesyłka pochodziła z Rosji, a zaadresowana była do mieszkańca województwa podkarpackiego. "Paczka ważyła blisko 2,5 kg i miały znajdować się w niej żarówki warte 39 dolarów. Jednak po jej otwarciu okazało się, że zamiast żarówek w środku znajduje się 250 sztuk ampułek preparatu oznaczonego logo jednej ze światowych firm farmaceutycznych. Oznakowanie ampułek sugerowało, że są to preparaty zawierające hormon wzrostu" - wyjaśniła rzeczniczka. Funkcjonariusze KAS skierowali wykryte ampułki do badań w laboratorium celno-skarbowym w Przemyślu. Badania wykazały, że preparaty zawierają substancję znajdującą się na liście zakazanych preparatów. "Substancja objęta jest międzynarodową konwencją o zwalczaniu dopingu w sporcie" - powiedziała. Rzecznika podkreśliła, że Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych stwierdził również, że zatrzymany produkt nie jest ujęty ani w krajowym, ani wspólnotowym rejestrze produktów leczniczych. Funkcjonariusze KAS przesłali także próbki towaru zatrzymanego w paczce z Rosji do koncernu, którego logo znajdowało się na przesyłce. "Przypuszczaliśmy, że preparat może być podróbką. Okazało się, że mieliśmy rację, a poszkodowana firma złożyła wniosek o ściganie i ukaranie sprawcy przestępstwa z art. 305 ustawy Prawo własności przemysłowej. Swoje straty oszacowała na ponad 60 tys. zł" - zaznaczyła Chabowska. Dalsze postępowanie w tej sprawie prowadzi Podkarpacki Urząd Celno-Skarbowy w Przemyślu.