Autobus, który trasą Cieszanów - Tomaszów Lubelski jechał bez jednego koła, nie umknął uwadze świadków. Zawiadomili oni policjantów, że pojazd jest niesprawny i zagraża bezpieczeństwu. Funkcjonariusze zatrzymali go do kontroli w miejscowości Płazów (woj. podkarpackie). Za kierownicą setry siedział 30-letni Ukrainiec. Jak przyznał, wiedział, że w wozie brakuje jednego koła. Wytłumaczył, że wcześniej sam ściągnął je z osi, ponieważ zepsuł się układ hamulcowy. Mężczyzna przekonywał, iż jedzie do warsztatu. Do którego? Tego nie potrafił określić. Cieszanowska policja podała, że autobus docelowo jechał w stronę jednej z mazowieckich miejscowości. Wewnątrz nie było pasażerów. Mundurowi zatrzymali dowód rejestracyjny pojazdu i ukarali szofera 3 tys. zł mandatu. Zabronili też dalszej jazdy. Jechali pojazdami bez jednego koła. Posypały się kary 30-latek to niejedyna osoba, która w ostatnim czasie wpadł na nieodpowiedzialny pomysł ruszenia w trasę bez jednego koła. Tak samo uczynili w styczniu kierowcy cysterny zatrzymanej na autostradzie A2. Również pochodzili z Ukrainy. Inspektorzy transportu drogowego z Poznania, sprawdzający stan pojazdu, wyliczyli, że łożysko koła oraz elementy zawieszenia były uszkodzone. Dowód rejestracyjny naczepy został zatrzymany, nałożono też kary: 2 tys. zł dla przewoźnika, 500 zł dla zarządzającego transportem i 100 zł dla jednego z kierowców. Do podobnego przypadku doszło również pod koniec października w Nowej Wsi Wielkiej nieopodal Bydgoszczy. Tam inspektorzy ITD skontrolowali ciągnik siodłowy, również z jednym brakującym kołem. Szofer wyjaśniał, że pojazdem w takim stanie przejechał prawie 300 km, bo tak kazał mu pracodawca.