Ale Zulu Gula miałby równie dużo do powiedzenia, gdyby przyszło mu mieszkać w krainie nad Sanem i Wisłokiem. Podkarpacie w roku 2007 obfitowało w cały szereg niedorzecznych, a często nawet szkodliwych społecznie wydarzeń. Uznaliśmy, że niektóre z nich warto przypomnieć i uwiecznić, tak ku przestrodze dla nas wszystkich. Dlatego postanowiliśmy wspólnie z Czytelnikami wybrać Podkarpacki Absurd Roku 2007. Prezentujemy dziś listę najbardziej niedorzecznych wydarzeń, jakie miały miejsce w mijającym roku. O tym, które z nich zostanie zapamiętane na zawsze, zadecydują Czytelnicy. Kandydat nr 1 Słup w kuchni Mieszkaniec Kolbuszowej kupił działkę, na której stał słup telefoniczny. Właściciel słupa - Telekomunikacja Polska - zapewnił, że słup można przesunąć, o ile właściciel działki pokryje połowę kosztów tej operacji. Później firma wycofała się z zapewnień i zaproponowała, żeby kolbuszowianin zapłacił za wszystko sam. Tymczasem dom trzeba było budować. Koniec końców słupa nie dało się ruszyć, więc został. Akurat jego miejsce wypadło w kuchni. M.in. nasza interwencja pomogła sprawę zakończyć. Dodać należy, że słup był... samowolą budowlaną sprzed pół wieku. Kandydat nr 2 Linia kolejowa Rzeszów - Kolbuszowa Kilkuletnie zabiegi lokalnych władz doprowadziły do tego, że na linii kolejowej z Rzeszowa do Kolbuszowej pojawiły się pociągi. Wcześniej, przez ok. 7 lat, linia nie była wykorzystywana i niszczała. Pomysł, choć słuszny - docelowo mogą nią kursować pociągi ekspresowe narazie okazał się strzałem poza tarczę. Pociągiem do Kolbuszowej podróżuje w porywach kilkanaście osób. Do połączenia dopłaca z naszych podatków samorząd wojewódzki, licząc, że może kiedyś ekspres przemknie przez Kolbuszową. Tylko czy się zatrzyma? Kandydat nr 3 Otwieranie i zamykanie drogi W Warzycach koło Jasła władze wojewódzkie na czele z odpowiedzialnym za komunikację wicemarszałkiem Bogdanem Rzońcą z wielką pompą otworzyły kawałek drogi. Notable wygłosili okolicznościowe przemówienia, zapozowali do fotografii, a ksiądz pokropił asfaltowy dywanik. Chwilę później... drogę zamknięto, ponieważ zostały źle wymalowane linie odgraniczające jezdnię od pobocza. - Rzeczywiście głupio wyszło. Można było przecież te usterki usunąć dyskretnie albo choćby za parę tygodni. Teraz będzie śmiechu na pół Polski - przyznawał jeden z lokalnych polityków, uczestnik uroczystego otwarcia drogi, kategorycznie żądając zachowania anonimowości. Droga kosztowała 20 mln zł. Drogo, jak na powód do śmiechu. Kandydat nr 4 Nowy dom do rozbiórki Państwo Małgorzata i Zbigniew z Nienadówki wybudowali sobie piękny dom. I choć został zbudowany legalnie, ze wszystkimi pozwoleniami, może nigdy nie zostać zasiedlony. Działka pod domem została bowiem przeznaczona pod budowę drogi ekspresowej S-19. Dlaczego więc wydano pozwolenie na budowę domu w miejscu, w którym planowano drogę? - Bo jeszcze dwa lata temu nie wiedzieliśmy, że tam będziemy ją budować - wyjaśniają urzędnicy. Dlaczego droga ekspresowa będzie przechodziła przez środek wsi? - Bo tak zaplanowano wiele lat temu - odpowiadają ci sami urzędnicy. Dlaczego wydano pozwolenie na budowę domu? - Bo nie było powodu do odmowy - tłumaczą inni urzędnicy. S19 może kiedyś powstanie. Do tego czasu może i jej przebieg się zmieni? A może urzędnicy też? Kandydat nr 5 Centrum handlowe w budowie Największe w regionie centrum handlowo-rozrywkowe ''Millenium Hall'' miało powstać tuż obok najludniejszego w Rzeszowie osiedla Nowe Miasto. Wjechały buldożery, potem ustawiono dźwigi. I... na tym się skończyło. Najpierw na przeszkodzie stanął miejscowy przedsiębiorca, który wykupił wcześniej kilka tutejszych działek i nie bardzo chciał je odsprzedać. Później z placu budowy wyniósł się wykonawca, ponieważ nie zapłacono mu za wcześniej wykonaną pracę. Sprawa, choć dotyczy prywatnej inwestycji, a nie społecznych pieniędzy, budzi niepokój, ponieważ jako żywo przypomina inwestycje państwowe - te szumnie zapowiadane i nigdy niezrealizowane. Kandydat nr 6 Promocja Grand Prix w siatkówce Najbardziej prestiżową dla Rzeszowa imprezą sportową w tym roku było Grand Prix w siatkówce kobiet. Przyjechały najlepsze drużyny świata: Chiny, Rosja, USA i polskie ''Złotka''. Jakież było zdziwienie zawodniczek z zagranicy, kiedy chodząc po Rzeszowie, nie natrafiły na żadną informację o tym, że jakiś turniej się tam odbywa. Patrzyły tylko po sobie dziwnie, jakby się zastanawiały, czy trafiły do właściwego miasta. Efekt: cztery dni przed imprezą sprzedano zaledwie 60 proc. biletów. ''Oszczędna'' promocja Grand Prix kosztowała szefa promocji UM utratę stołka. Tylko co z tego, skoro opinia o Rzeszowie w świecie siatkarskim pozostała negatywna? Kandydat nr 7 Folder o Podkarpaciu Piękny kolorowy folder o Podkarpaciu, nazwany - jakżeby inaczej - ''Podkarpacie'', został zamówiony przez Urząd Marszałkowski w wydawnictwie w Bydgoszczy. Tyle że po jego wydaniu okazało się, że roi się tam od błędów merytorycznych. Np. kopalnia w Bóbrce ulokowana została w powiecie rzeszowskim, powiat jasielski to bezludne tereny, zaś symbolem Przeworska, uwiecznionym na głównym zdjęciu w rozdziale, stały się... kozy. Publikacja w Super Nowościach doprowadziła do tego, że władze regionu zerwały umowę z wydawcą, który już zabrał się za przygotowywanie nowego ''dzieła''. Niektórzy mówią, że szkoda, bo chcieliby się dowiedzieć nowych, ciekawych rzeczy o Podkarpaciu. MIROSŁAW BRZEZIŃSKI