Grzegorz Kut jest osobą niepełnosprawną. W maju spalił mu się dom i od tego czasu mieszka w baraku bez bieżącej wody i prądu. 25. września na z trudem ulane fundamenty sołtys spuścił mu olbrzymią lipę, która uszkodziła fundament. - Od czasu spalenia się domu sołtys tu nie zaglądał. Na moje prośby o pomoc dla Grześka, słyszałem: śmierdzielom, gnojom nie będę pomagał - mówi Marek Zawiślak, od trzech lat sąsiad Kuta. Faktycznie, barak, w którym mieszka Grzegorz nie wygląda imponująco. Na kilku metrach kwadratowych ledwie mieści się łóżko, krzesło, stolik i trochę gratów. Na dworze stoi stara "koza", na której mężczyzna grzeje sobie wodę na herbatę czy do mycia. - Do baraczku dorobiłem mu daszek, tam trzyma to, co nie mieści się w środku - mówi Marek Zawiślak. Jak to z lipą było... - Po ugaszeniu ognia zadzwoniłem do sołtysa, żeby zapewnił pogorzelcom jakiś dach nad głową, kontynuuje pan Marek. - Usłyszałem, że śmierdzielom nie będzie pomagał, a przenocować mogę ich przecież na ganku u siebie. Z pomocą przyszedł wójt. Kobieta była tak chora, że trafiła od razu do Domu Pomocy Społecznej, a obok pogorzeliska stanął przewoźny barak dla Grześka. Wylano też fundamenty pod przyszły dom. - 25 września, gdy rozpakowywaliśmy paletę z pustakami, nagle podjechał sołtys z ośmioma "drogowcami" i szybko, nie pytając nikogo o zgodę, zaczęli podcinać pień lipy, która rosła obok fundamentów - opowiada Zawiślak. - Czy to z pośpiechu, czy braku fachowości, zrobili to tak niefortunnie, że spadające drzewo zamiast na puste pole poleciało na fundament, który pękł. Wtedy i sołtys, i najęci przez niego robotnicy szybko odjechali, a my zostaliśmy z naruszoną stopą fundamentu i ogromnym pniem. Chcąc jednak zdążyć z budową przed zimą, we wtorek postawiliśmy mury. Na pękniętym fundamencie. Sołtys jest gospodarzem wsi - Jaki z niego gospodarz? Od dawna chcemy jego odwołania. On pomoże tylko wybranym, dla reszty hołoty ma tylko przekleństwa i obelgi - mówią kobiety zagadnięte o sołtysa Kozdrasia. - Na zebraniach wiejskich to potrafi nawet tyłek wystawić, a w słowach nie oszczędzi ani kobiety, ani biedaka. Dla niego wszyscy na k..., h... - Grześka to tak zastraszył, że chłop boi się iść do sklepu - mówi Zawiślak. - Powiedział mu bez ogródek, że jak go zobaczy na swojej posesji, to dostanie kopa w d...pę. A przecież najbliższy sklep jest właśnie w domu sołtysa. Sołtys był dla nas nieuchwytny. Potem dzwoniliśmy do niego wielokrotnie. Według żony, był w terenie. Anna Moraniec Wójt Gminy Niebylec Zbigniew Korab: - Po pożarze zaproponowałem wyremontowanie lokalu zastępczego w Niebylcu, ale pan Grzegorz zdecydował się na odbudowanie domu. Wobec tego dostarczyliśmy barak do tymczasowego zamieszkania, dałem też pracowników do wylania fundamentów, kupiliśmy pustaki na postawienie małego domu. Matka, która wymagała stałej opieki medycznej, została umieszczona w DPS, za który płaci gmina (mies. 2 tys. zł). Gdy będzie taka potrzeba, mogę oddelegować robotników do dalszych prac. Ten pan ma jednak kilka hektarów ziemi, może je sprzedać i pieniądze przeznaczyć na wykończenie domu. W gminie jest wiele osób wymagających pomocy, nie tylko pan Grzegorz.