Zdaniem prokuratury Mieszko C. tworzył fałszywe wyobrażenia, że obligacje jego spółki są to "oferty wyselekcjonowane, sprawdzone, kierowane do grupy wybranych inwestorów i ściśle ograniczone w czasie". - Zatajając tym samym prawdziwe dane, które mogły w istotny sposób wpłynąć na ocenę zdolności emitenta do wykonania zobowiązań wynikających z obligacji, jak również rozpowszechniał nieprawdziwe informacje i przemilczał informacje o stanie majątkowym oferenta, mające znaczenie dla nabycia wyemitowanych papierów wartościowych - przekazał w komunikacie prok. Ciechanowski. 44-letni C. odpowie za cztery przestępstwa Mieszko C., odpowie też za to, że od maja 2018 roku do sierpnia 2020 r. przywłaszczył sobie pieniądze uzyskane ze sprzedaży obligacji emitowanych przez kierowaną przez siebie spółkę, nie dokonując ich wypłaty w dniu ich zapadalności. Poszkodowanych zostało 356 osób, na kwotę ponad 48,6 mln zł. Prokuratura oskarżyła mężczyznę też o to, że pomimo grożącej niewypłacalności kierowanej przez siebie spółki uszczuplił zaspokojenie wielu wierzycieli przez to, że przepisał swój majątek o wartości ponad 1,5 mln zł na swoją matkę. Chodzi o kilka nieruchomości i dwa jachty. Mieszko C. usłyszał też zarzut, że jako prezes spółki nie złożył wniosku o jej upadłość, pomimo że powstały warunki uzasadniające upadłość. Czytaj także: Podwyżki cen chleba. Sprawdź w którym województwie Jak zaznaczył rzecznik rzeszowskiej prokuratury mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia, w których wskazał m.in., że nie emitował obligacji osobiście, ale za pośrednictwem profesjonalnych podmiotów, którym powierzył prawidłowe wykonanie tych czynności. Odnosząc się z kolei do zarzutu dotyczącego przepisania majątku "wyjaśnił, że darował składniki swojego majątku swojej matce, albowiem miał w owym czasie problemy zdrowotne, a jego majątek był obciążony". Natomiast w związku z zarzutem dotyczącym niezgłoszenia wniosku o upadłość oskarżony wyjaśnił, "że nie złożył wniosku o upadłość, gdyż taki wniosek złożył jeden z wierzycieli i postępowanie było już w toku" - dodał prok. Ciechanowski. Mieszko C. od maja przebywa w areszcie. Za zarzucane mu czyny grozi do 15 lat więzienia.