Po dwudziestu godzinach od tragedii na policję zgłosił się ksiądz, który przyznał się do spowodowania wypadku. Jednak po sekcji zwłok i badaniach policyjnych biegłych okazało się, że to nie on był sprawcą tragedii. Jego auto potrąciło już martwą dziewczynkę. Pozostaje jednak sprawa ucieczki z miejsca wypadku. Duchowny został jednak zwolniony, ponieważ prokurator prowadzący sprawę uznał, że nie było podstaw do zastosowania środka zapobiegawczego w postaci aresztu. Opinie biegłych i wyniki sekcji zwłok potwierdziły wersję wypadku podaną przez duchownego. Postawiono mu jednak zarzuty spowodowania śmiertelnego wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Grozi mu za to do 12 lat więzienia.