Teren, na którym znajdują się niebezpieczne substancje został zabezpieczony przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Regularnie przeprowadzane badania gleby i wody nie wykazały na szczęście skażenia: nieznacznie przekroczony był jedynie poziom kadmu i minimalnie - niklu. Sprawą nielegalnego składowiska zainteresowały się służby wojewody podkarpackiego, które administracyjnymi nakazami próbowały zmusić biznesmena do usunięcia chemikaliów. Niestety przedsiębiorca znikł. Nie widząc szans na odnalezienie przedsiębiorcy, WIOŚ skierował sprawę do prokuratury. Ta jednak umorzyła sprawę, motywując to niską szkodliwością społeczną. W tej sytuacji, wojewoda podjął decyzję o likwidacji składowiska na koszt państwa. Nieoficjalnie wiadomo, że przed ucieczką z kraju biznesmen podobne interesy prowadził w całej Polsce.