- Gdy nie ma na recepcie zaznaczonej wysokości refundacji, to możemy ją zrealizować w pełnej odpłatności, ale decyzję zostawiamy pacjentowi, czy chce taką receptę wykupić - wyjaśniła farmaceutka z jednej z prywatnych aptek w Przemyślu. Korzystniej dla pacjentów recepty realizowane są w jednej z tzw. sieciowych aptek w Rzeszowie. Jak wyjaśniła jej kierowniczka, wszystkie recepty, bez względu na to, czy mają pieczątkę czy nie, realizowane są ze zniżką, jeżeli taka przysługuje na dany lek. - Jeżeli na recepcie jest zaznaczone, że pacjent jest ubezpieczony - lub gdy możemy to jakoś inaczej sprawdzić - wtedy wydajemy lek ze zniżką. Gdy konkretny lek ma trzy możliwości odpłatności to wybieramy środkową, czyli nie najniższą odpłatność, ale i nie 100 proc. Gdy ma tylko dwie możliwości, tzn. pełna odpłatność albo zniżka, to wydajemy lek z korzystniejszą odpłatnością dla pacjenta - wyjaśniła kierowniczka, która nie chciała wypowiadać się oficjalnie. Dodała, że taki sposób postępowania opiera na komunikacie NFZ, który według niej zapewnia, że odpłatności za wszystkie refundowane leki zostaną uregulowane. Podobnie interpretują przepisy także w jednej z aptek prywatnych w Tyczynie koło Rzeszowa. - To lekarz powinien decydować o wysokości odpłatności. Przecież są leki, które leczą różne schorzenia i wtedy jest też różna odpłatność. Przecież nie będziemy pytać pacjentów, na co się leczą. Gdy pacjent jest ubezpieczony, sprzedajemy lek ze zniżką, jednak trudno powiedzieć, czy ta zniżka jest na takim poziomie jak dotychczas - poinformowano w aptece w Tyczynie koło Rzeszowa. Wszyscy farmaceuci, z którymi rozmawiała PAP, oceniają jednak obecną sytuację jako chaos. Jak mówią, rzadko zdarzają się też recepty z wypisaną przez lekarzy wysokością odpłatności. Wówczas są realizowane zgodnie z decyzją lekarza. Według prezesa podkarpackich struktur Porozumienia Zielonogórskiego Mariusza Małeckiego recepty wypisywane przez lekarzy z POZ na Podkarpaciu opatrzone są pieczątką "Refundacja do uznania NFZ". - My mamy się zająć leczeniem ludzi, a nie sprawami administracyjnymi. Takie kwestie powinny być na innym szczeblu weryfikowane. Jest bałagan, ale nie my mamy go sprzątać - powiedział Małecki. Dodał, że pacjenci przy rejestracji są pytani o status ubezpieczenia. Są też traktowani jako ubezpieczeni, dopóki z NFZ nie przyjdzie raport, wycofujący danego pacjenta z listy ubezpieczonych. Rzecznik NFZ w Rzeszowie Marek Jakubowski poinformował, że dotychczas umowy z funduszem podpisało 749 aptek z regionu, a kolejne apteki mają je podpisywać na bieżąco. W ubiegłym roku umowy z NFZ miało ok. 800 aptek.