Wolą nie ryzykować. Jeśli sprawy nie uregulują, to mogą tak uciekać do 50. roku życia. Jednym z poborowych jest 20-letni Adrian (dane do wiadomości redakcji), który trzy miesiące temu uciekł za granicę przed wojskiem, na kilka dni przed wręczeniem mu karty powołania (tzw. biletu). - Zostaję w Anglii. Trudno, spędzę święta samotnie, ale do kraju nie wrócę. Boje się, że mnie na lotnisku zgarnie żandarmeria wojskowa - zwierza się w rozmowie telefonicznej. Zatrzymają Cię, jak masz bilet Rzeczywiście uchylanie się od obowiązku służby wojskowej to przestępstwo, za które grozi nawet do 3 lat pozbawienia wolności. Trzeba jednak najpierw wykazać, że jest to celowe działanie. - Może dojść do zatrzymania na granicy, ale tylko tych, którzy otrzymali tzw. bilet i wtedy wyjechali do innego kraju, nie stawiając się do służby wojskowej - informuje mjr Włodzimierz Wertejuk, szef Sekcji Poboru i Uzupełnień Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Rzeszowie. Ich nazwiska figurują w ewidencji Straży Granicznej. Jednak takie zatrzymania zdarzają się raczej rzadko. Trzeba tylko powiadomić urząd Poborowy, który nie otrzymał jeszcze karty powołania, nie musi starać się o zezwolenie na wyjazd za granicę. Ma tylko obowiązek zgłosić to w odpowiednim urzędzie gminy lub miasta. Niedopełnienie tego to przestępstwo. - Jeśli poborowy nie stawia się na kilkakrotne wezwania wojskowego komendanta uzupełnień, zawiadamia on prokuraturę, która sprawdza sprawę - mówi mjr Włodzimierz Wertejuk. Młodzi ludzie nie muszą się więc bać powrotu do kraju pod warunkiem, że wracają z myślą o uregulowaniu sprawy wojskowej. AGNIESZKA FRĄCZEK