Strzyżowska prokuratura zarzuciła mu m.in. pobicie ze śmiertelnym skutkiem 65-letniego Franciszka C. z Baryczki i zakopanie jego ciała w lesie na terenie Ocieki, a także produkowania i wprowadzania do obiegu fałszywych 20-złotówek. Przypomnijmy, że w lipcu ub.r. rodzina zgłosiła zaginięcie Franciszka C. Z jego domu zniknęli też jego nowi lokatorzy. Nie był to przypadkowy zbieg okoliczności. Michał M. 4 lipca ub.r. wprowadził się ze swą nową konkubiną do domu Franciszka C. w Baryczce, w którym pokój wynajmowało już dwoje jego znajomych z 5-letnią córką. 11 lipca ub.r. podczas alkoholowego poczęstunku Franciszek C. zagroził mu, że jeśli nie opuści jego domu, to zawiadomi policję. Michał M. na laptopie ze skanerem i drukarką produkował tu fałszywe 20-złotówki, które kilka osób wprowadzało do obiegu. Groźba wpadki zdenerwowała go i na oczach kilku osób bił Franciszka C., aż ten skonał. Mogiłę posypał zmielonym pieprzem Kiedy Michał M. stwierdził, że gospodarz nie żyje, z kilkoma osobami wywiózł autem jego ciało do lasu w Ociece k. Ropczyc. Tam je zakopał z kolegą, a mogiłę posypał później zmielonym pieprzem, by nie rozgrzebały jej leśne zwierzęta lub zbłąkane psy. Całe jego towarzystwo posprzątało później dom zmarłego i uciekło do Dębicy. Wydawało się, że nikt nie znajdzie ciała Franciszka C., ale w Dębicy Michał M. dotkliwie pobił swą konkubinę, która za radą swego pracodawcy zgłosiła się na policję. Przekazała jej informacje o pobiciu i zakopaniu zwłok w lesie. Odnaleziono je po 2 miesiącach i aresztowano Michała M. Wraz z nim przed sądem odpowiadają trzy osoby, które nie udzieliły pomocy pobitemu mężczyźnie oraz pomagały we wprowadzaniu do obiegu fałszywych banknotów. Wczoraj dwie kobiety z tego towarzystwa dobrowolnie poddały się karom po 2 lata pozbawienia wolności z zawieszeniem ich wykonania na 4 lata. Sam Michał M. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień, tocząc jedynie nieskuteczną batalię o zwrot sprawy do prokuratury. Rozprawa będzie kontynuowana 28 bm. JANUSZ KLICH