Powtórnie haracz płaci się przy powrocie do kraju, aby sprawnie rozpocząć i przejść odprawę u naszych sąsiadów. Polskim służbom granicznym jednak od lat nikt oficjalnie problemu nie zgłosił. Płacić za przejazd przez granicę? - Nie ma takiej możliwości, żebym to zrobił. Jeżdżę rzadko, dlaczego mam dawać łapówki - mówi jeden z mieszkańców Bieszczadów. Znacznie częściej jednak słychać inne głosy. - Trzeba płacić. Wyjeżdżając z kraju, czy do niego wracając - przyznaje jedna z osób podróżujących na Ukrainę. ''Danina'' za sprawność Pieniądze płyną do prywatnych kieszeni ukraińskich służb granicznych. - Nie wiem, czy tylko do osoby przyjmującej pieniądze, czy dzieli się nimi z wszystkimi - przyznaje jedna z turystek. Podstawowa opłata to 5 hrywien. Podczas wyjazdu z kraju uiszcza się ją w okienku ukraińskiej odprawy paszportowej. - Ukraiński pogranicznik wziął paszporty, marudził, czegoś w nich szukał, wręcz dawał do zrozumienia, że trzeba mu zapłacić. Gdy dostał pieniądze, odprawa graniczna od razu się kończyła i mogliśmy jechać dalej. Jechaliśmy w kilka osób, więc trzeba było zapłacić 20 hrywien. - opowiada osoba chcąca zachować anonimowość. Także przy wjeździe Przy powrocie do Polski sytuacja nie wygląda lepiej. Przed ukraińskim szlabanem granicznym można stać długo, czekając na jego podniesienie. - Ich pogranicznik nie chciał nas wpuścić na pas odprawy granicznej. Niby robił coś innego, był zajęty. Zaraz po tym jak dostał w łapę, podjechaliśmy do odprawy - dowiadujemy się nieoficjalnie. Oficjalnie nikt na ten temat nie chce rozmawiać z dziennikarzem. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku polskich strażników granicznych. - Nieoficjalnie słyszałem o takim procederze. Oficjalnie jednak nikt nic takiego nie zgłosił nam od lat. Nie możemy więc zareagować. Dawanie łapówek to przestępstwo, nikt się tym nie chwali. Z drugiej strony nikt nie donosi, że został oficjalnie zmuszony do płacenia haraczu. Nawet jeśli to miało miejsce. Ludzie jeżdżący na Ukrainę boją się konsekwencji takiego zgłoszenia, późniejszych szykan po stronie naszego sąsiada - mówi mjr Wiesław Czajkowski z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. A gdyby ktoś zgłosił taką sytuację naszym służbom granicznym? - Wówczas nasz kierownik zmiany poszedłby do kierownika zmiany ukraińskiej i rozwiązał sytuację - dodaje mjr Czajkowski. Bartosz Bącal * Krościenko - wieś w woj. podkarpackim, w pow. bieszczadzkim.