Sprawdziliśmy, jakie konsekwencje spotkały medyków, którzy ostatnio mieli podobne wpadki. Zbigniew M. miał jeden promil alkoholu w wydychanym powietrzu i jeździł do pacjentów karetką pogotowia. U innego lekarza, Mariusza H., badanie alkomatem wykazało 1,68 promila. Przyjmował pacjentów w przychodni, lecz nie był w stanie udzielać im pomocy. Internista Wojciech H. zasiadł w gabinecie z 2,5-promilową zawartością alkoholu i też przyjmował pacjentów. Jakie konsekwencje ponieśli pijani lekarze? - Przy Okręgowej Izbie Lekarskiej została utworzona grupa terapeutyczna i lekarze z problemem alkoholowym zostali zobowiązani do leczenia tej choroby - mówi Zbigniew Bober, dyrektor mieleckiego pogotowia ratunkowego. - Okresowo sprawdzamy, czy uczestniczą w terapii, i uważnie przyglądamy się, czy do pracy przychodzą trzeźwi. - W naszej przychodni nie pracuje już lekarz, który przystąpił do pracy w stanie nietrzeźwości - wyjaśnia Krzysztof Przyśliwski, szef łańcuckiego SP ZOZ. - Zobowiązaliśmy go do rozpoczęcia leczenia i zatrudniliśmy go na innym odcinku. Warto, by swoją wiedzą medyczną i doświadczeniem służył nadal pacjentom. Uważnie go obserwujemy. Do szpitala nie mają powrotu Bardziej rygorystyczny jest Edward Surmacz, dyrektor stalowowolskiego szpitala. Tam w czerwcu ubiegłego roku przyłapano dwóch lekarzy na pracy w pijackim widzie. Chirurg miał ponad 2 promile alkoholu, a lekarz rehabilitant, 2,4. - Do pracy w szpitalu ci panowie powrotu nie mają - stwierdza kategorycznie Edward Surmacz. - Przynajmniej nie za mojej kadencji. Obaj lekarze nadal jednak leczą pacjentów, tyle że w innych placówkach. Prawa wykonywania zawodu nie stracili. Drażliwa sprawa Czy zdarzyło się na Podkarpaciu, że lekarz stracił prawo wykonywania zawodu za przystąpienie do pracy pod wpływem alkoholu? - Były takie przypadki - odpowiada Krzysztof Szuber, szef Okręgowej Izby Lekarskiej w Rzeszowie. - Sprawa jest na tyle drażliwa, że bliższych szczegółów nie ujawnię. Solidarność zawodowa w środowisku medycznym jest bardzo silna. Lekarze starają się chronić kolegów nadużywających alkoholu i pracujących pod jego wpływem. Skutek jest taki, że zła opinia kładzie się cieniem na całym środowisku, a kolejne przypadki tylko to potwierdzają. KRZYSZTOF ROKOSZ