34-latka miała w organizmie blisko 2 promile alkoholu, była agresywna i wulgarna wobec policjantów, którzy uniemożliwili jej dalszą jazdę . Kobiecie grożą teraz surowe konsekwencje karne. Było kilka minut przed godz. 17 gdy policjanci na drodze w Dydni zwrócili uwagę na kierującą bmw 520. Kobieta jechała niezbyt szybko, jednak auto przemieszczało się od pobocza do pobocza. Jadący za bmw kierowcy nawet nie próbowali jej wyprzedzać. Kobieta zatrzymała pojazd na sygnał policjantów, a kiedy uchyliła drzwi funkcjonariusze wyczuli silną woń alkoholu. Co więcej, w samochodzie, na przednim siedzeniu siedział mały chłopiec. Miał on zapięte pasy, jednak nie był w foteliku. Funkcjonariusze powiedzieli kobiecie, że zostanie zbadana na alkomacie. To tak ją rozjuszyło, że stała się agresywna, a z jej ust pod adresem policjantów posypały się przekleństwa i wulgaryzmy. Małgorzata T. nie chciała stosować się do poleceń. Dopiero po pewnym czasie uspokoiła się i dmuchnęła w alkomat. Badanie dało wynik blisko 2 promile alkoholu. Bmw trafiło na policyjny parking, kobieta musiała oddać prawo jazdy. 6-letniego synka odebrał dziadek. Wcześniej do posterunku zgłosił się ojciec chłopczyka, ale mężczyzna ten nie był trzeźwy. Nieodpowiedzialna matka będzie odpowiadać karnie. Za jazdę w stanie nietrzeźwości grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności. Za narażenie człowieka, na niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia, gdy nad sprawcą ciąży obowiązek opieki nad nim, kodeks karny przewiduje do 5 lat więzienia.