Ta, według nich, nie robi nic, żeby proceder ukrócić. Kończy się zawsze na pouczeniach i prośbach. - Staram się sam z tym walczyć, ale powoli zaczynam odczuwać, że jestem bezsilny - pisze w mailu do redakcji mieszkaniec Pustkowa Osiedla. Problem określa jako bardzo poważny. Spożywający alkohol na chodnikach, parkingach, klatkach schodowych i w innych miejscach publicznych stanowią, jego zdaniem, poważne niebezpieczeństwo. - Najbardziej porusza mnie problem pijaństwa przed sklepami w bloku 39 - twierdzi. Czytelnik "Obserwatora Lokalnego" podkreśla, że nie jest to zjawisko sporadyczne. Żali się w liście, że dzień w dzień od godziny 5:00 do 21:00 ciągle sterczą tam pijani mężczyźni. Gdyby tylko stali, nie byłoby, jego zdaniem, problemu. Piją na środku chodnika, niejednokrotnie tam też zasypiają. - Ich rozmowy są tak wulgarne, że obawiam się wysłać dziecko do sklepu, żeby nie nasłuchało się przekleństw i wyzwisk - mówi interweniujący ojciec. Dodaje też, że bardzo często dochodzi pomiędzy nimi do bójek. A swoje potrzeby fizjologiczne załatwiają tam, gdzie stoją lub leżą. Mężczyzna podkreśla, że kilka razy interweniował już w tej sprawie na Komisariacie Policji w Brzeźnicy. Ale policja tylko podjeżdża i zawraca. - Czasem słyszałem, że zwrócą uwagę w stylu: było dzwonione, musicie się oddalić. Kiedy policja odjeżdża, menele zaraz wracają - zwraca uwagę mieszkaniec Pustkowa Osiedla. Kiedy pyta funkcjonariusza, któremu zgłasza naruszenie przepisów, czy za spożywanie alkoholu nie ma kar, ten odpowiada, że policja musi przyłapać pijących w miejscu publicznym na gorącym uczynku. Ci, kiedy widzą radiowóz, odstawiają butelki i ukarać ich nie można. - Rozumiem, że policja nie może być zawsze i wszędzie tam, gdzie trzeba pilnować porządku - pisze autor listu. Jednak po tym, co zobaczył kilka dni temu, postanowił, że nie odpuści. Relacjonuje, że towarzystwo raczyło się tanimi winami na chodniku. Byli już mocno zalani, więc postanowił zadzwonić. Obserwował, jak zareaguje tym razem policja. - Podjechali, widzieli jak menele piją z kubeczków, nawet nie raczyli wysiąść i jak gdyby nigdy nic odjechali. Kiedy zadzwoniłem po raz kolejny, dowiedziałem się, że zostali pouczeni i poproszeni o rozejście się - pisze zbulwersowany mężczyzna. Grzegorz Maksimczuk, zastępca komendanta powiatowego policji w Dębicy, potwierdza, że na komisariat w Brzeźnicy wpłynęło od początku maja kilka skarg dotyczących spożywania alkoholu przed blokiem nr 39 w Pustkowie Osiedlu. - Ostatnia wpłynęła do komendy w Dębicy, funkcjonariusze interweniowali i wylegitymowali dwie osoby - zapewnia. Zapytany, dlaczego nie ukarali naruszających przepisy mandatami, odpowiada, że najpierw stosuje się pouczenia, a później karze. Mówi także, że policjanci znają lokalne środowisko i wiedzą, w jaki sposób najlepiej zadziałać. Wicekomendant podkreśla, że to nie tylko problem tej miejscowości, bardzo dużo jest także skarg z Dębicy. Po każdej nocy zeszyt dyżurnego jest pełen zgłoszeń dotyczących zakłócania ciszy nocnej i spożywania alkoholu w miejscu publicznym. Policjanci nie mogą wszędzie od razu interweniować ze względu na małą liczbę radiowozów i wąską kadrę. - Przed sezonem turystycznym będziemy prosili o pomoc Rzeszów, żeby wzmocnić patrole w okolicach basenów w Pustkowie Osiedlu i Czarnej oraz kąpieliska w Jałowcach - zapowiada Maksimczuk. JAG