W dalszym ciągu w pobliżu przejścia pikietuje ok. 150 osób protestujących przeciw zmianom przepisów celnych, ale nie utrudniają one ruchu. Rzeczniczka Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu kpt. Elżbieta Pikor zapewniła, że zamknięcie przejścia nie było związane z odbywającym się trzecią dobę protestem tzw. mrówek na granicy. Dodała, że remont ten był już dawno zapowiadany. Rzecznik przemyskiej policji podisnp. Jan Faber poinformował, że na miejscu są policjanci, którzy kontrolują sytuację. Protest "mrówek", których głównym źródłem utrzymania był handel papierosami przynoszonymi z Ukrainy, rozpoczął się o północy z niedzieli na poniedziałek, gdy weszły nowe unijne przepisy, które pozwalają przenosić przez granicę tylko 40 sztuk papierosów. Wówczas kilkaset osób zablokowało przejście graniczne dla pieszych. W poniedziałek rano "mrówki" zaostrzyły protest. Kilkaset osób zablokowało także przejście drogowe. Samochody kierowano na przejścia w Korczowej i Krościenku. Dopiero siłowa interwencja policji udrożniła przejście. Protestujący obrzucili policjantów butelkami, kamieniami. Sytuacja powtórzyła się we wtorek. W czasie akcji udrażniania przejścia rannych zostało dwóch policjantów - jeden z rozciętym łukiem brwiowym od uderzenia kamieniem przebywa w szpitalu, drugi - uderzony oponą - z obrażeniami klatki piersiowej został zwolniony do domu. Po dwóch starciach z policją zatrzymano 20 najbardziej agresywnych osób. Większość z nich otrzymała jedynie mandaty i została wypuszczona. Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Przemyślu Marta Pętkowska obecnie w izbie zatrzymań przebywa sześć osób, zatrzymanych podczas wtorkowej akcji na granicy. Do prokuratury wpłynęły już materiały i wniosek o wszczęcie śledztwa w sprawie czynnej napaści na funkcjonariuszy publicznych, w tym na policjantów. Część z zatrzymanych jest nietrzeźwa, w związku z tym prokuratura czeka na rozpoczęcie czynności do czwartku rano. Tymczasem Związek Zawodowy Celnicy PL poinformował w przekazanym PAP oświadczeniu, że - wbrew informacjom podawanym przez niektóre media - nie popiera protestu "mrówek". "Apelujemy do osób protestujących, aby nie adresowali swojej złości na funkcjonariuszy celnych, gdyż ci stosują jedynie ustanowione prawo" - napisał przewodniczący związku Sławomir Siwy. Zaapelował też o zapewnienie "właściwej ochrony i bezpieczeństwa funkcjonariuszom podczas wykonywania obowiązków służbowych". ZZ Celnicy PL uważa, że tłumaczenie zmiany w przepisach wymogami unijnymi jest wprowadzaniem opinii publicznej w błąd, ponieważ "rozporządzenie Rady UE wprowadza zwolnienie 200 lub 40 szt. papierosów", zaś przepisy stanowią, że państwa członkowskie mogą, ale nie muszą, wprowadzić niższe normy. Związkowcy podkreślają, że wprowadzenie niższej normy nie podlega ich krytyce i jest konieczne dla "wyeliminowania procederu masowego przywozu papierosów przez osoby fizyczne", ale nie podoba im się tryb wprowadzenia nowych norm, "zaledwie po trzech dniach od ogłoszenia przepisów". - Zmiany zostały wprowadzone bez dostatecznej kampanii informacyjnej oraz zaplecza - uważa związek celników. Ponadto zdaniem związku obowiązujące dotychczas przepisy nie wszędzie były respektowane, głównie z powodu braku odpowiedniego wyposażenia funkcjonariuszy w czytniki paszportów oraz niewystarczającej obsady kadrowej. - To przyczyniło się do rozwoju wielu patologii, zwłaszcza na przejściu pieszym w Medyce. Przejście stwarzało niebezpieczeństwo dla podróżnych i dla funkcjonariuszy - poinformowali celnicy. Według celników nie było konieczne wprowadzanie restrykcji dla wszystkich podróżnych, które uderzają w turystów i osoby okazjonalnie przekraczające granicę oraz w ich prawa obywatelskie. "Wystarczające było przestrzeganie dotychczasowych przepisów, ale decydenci nie dali takiej możliwości funkcjonariuszom celnym poprzez wprowadzenie odpowiednich procedur i wyposażenie w sprzęt do kontroli" - czytamy w oświadczeniu.