Jak poinformowała w środę rzeczniczka szpitala Zofia Dłużniak, siostry odejdą od łóżek pacjentów w godz. od 7 rano do 14.35, czyli do zakończenia dziennej zmiany. Później do pracy wrócą pielęgniarki, które mają 12-godzinne dyżury. Pozostałe pójdą do domów. Dłużniak zapewniła, że w tym czasie pacjenci będą mieć zabezpieczoną opiekę. "Na oddziałach będzie minimalna obsada, czyli oprócz siostry oddziałowej, jeszcze kilka innych. Na przykład, jeżeli na oddziale normalnie jest 8 pielęgniarek, to strajkować będzie 3 lub 4" - wyjaśniła rzeczniczka. Akcja nie obejmie oddziału dializ, pogotowia ratunkowego i anestezjologii. Strajk przeprowadzą siostry ze związku zawodowego pielęgniarek i położnych. W strajku nie wezmą udziału natomiast technicy RTG, laboranci oraz członkowie "Solidarności" i Federacji Związków. Podpisali oni bowiem porozumienie z dyrekcją. W styczniowym referendum strajkowym wzięli udział przedstawiciele wszystkich grup pracowniczych szpitala. Na 892 uprawnione osoby - w głosowaniu wzięło udział 539 osób, z których za strajkiem głosowało 454. Tamtejsze pielęgniarki domagają się wzrostu wynagrodzenia o 750 zł. Zaproponowały rozbicie tej kwoty na raty, aby uzyskać ją w pełnej wysokości do kwietnia, ale dyrektor się nie zgodził. Jego propozycja to 325 zł podwyżki dla pielęgniarek i 350 zł dla pracowników z wyższym wykształceniem medycznym. Strajk od ośmiu dni trwa natomiast w szpitalu w Przemyślu. Tamtejsze pielęgniarki także odchodzą od łóżek pacjentów na kilka godzin, a od poniedziałku zapowiadają głodówkę. Zagrożenie strajkiem jest także w szpitalu w Krośnie. W dalszym ciągu toczą się tam rozmowy pielęgniarek i dyrekcji.