Część mieszkańców postanowiła z takimi kierowcami walczyć, składając pisma do Urzędu Miejskiego, dzwoniąc do straży miejskiej czy na policję. Jak twierdzą, to nie skutkuje. - Trawnik jest już mocno zniszczony - ubolewa jedna z mieszkanek. Według niej kilka metrów dalej są wolne miejsca parkingowe, jednak wygoda kierowców nie pozwala im stawać w miejscach do tego przeznaczonych. - Tutaj jak zaparkują, to mają przecież bliżej do domu - mówi kobieta. Według niej, część kierowców działa jak wrony w stadzie. Najpierw swój samochód parkował jeden mieszkaniec, a potem doszli kolejni. Dzisiaj jest już pięciu takich, którzy regularnie rozjeżdżają trawnik. Sylwester Bieszczad, komendant Straży Miejskiej w Dębicy zapewnia, że niewiele w tym temacie może zdziałać. - Najpierw trzeba ustalić, czyj to teren, potem należy zgłosić się do administratora i poinformować go o problemie - mówi. Bieszczad usprawiedliwia jednak kierowców, parkujących na trawniku. - Wszyscy chcą mieć auto pod oknem, wiadomo złodzieje, chuligani - mówi. Straż miejska nie chce angażować się w takie sprawy, gdyż, jak mówi Sylwester Bieszczad, każdy chciałby czegoś innego. - Jeden będzie chciał parkować auto, drugi chce mieć zielony trawnik, trzeci chciałby wyjść na spacer z psem, a kolejny widziałby tam dzieci grające w piłkę - wyjaśnia. rar