Razem z reżyserką Magdaleną Piekorz zamierza nakręcić go właśnie na Podkarpaciu. Fabularyzowany dokument pt. "Babu - znaczy ojciec" opowie historię wysiedleń Polaków do Kazachstanu i na Syberię z lat 1940 - 48, a zwłaszcza historię exodusu tysięcy polskich dzieci, które dotarły w głąb Rosji, a później dzięki życzliwości polskiego rządu na obczyźnie i rządowi Indii zostały adoptowane przez hinduskiego maharadżę. Maharadża Jam Saheb został nazwany przez polskie dzieci "babu", co znaczy ojciec. O przyjaźni polsko--hinduskiej Deląg usłyszał tę historię przez przypadek od Hindusów, z którymi podróżował w samolocie. Z relacji świadków tych mało znanych u nas wydarzeń wynika, że w Indiach powstawała "mała Polska", z kościołami, szkołą czy restauracjami. Twórcy główny nacisk położą na bezinteresowną pomoc hinduskiego maharadży, udzieloną polskim dzieciom. Utrwalone mają zostać m.in. takie momenty, jak zaproszenie dzieci na koronację maharadży. W rolach głównych mają zagrać sami znani polscy aktorzy. To ogromna szansa na promocję naszego regionu To, czy film rzeczywiście będzie kręcony w Rzeszowie, zależy od wielu czynników, w tym od pomocy finansowej podkarpackich biznesmenów. Zdjęcia mają się rozpocząć w lipcu. Byłby to kolejny po "Katyniu", "Korowodzie" i "Weselu" film nakręcony na Podkarpaciu. - Jesteśmy bardzo zainteresowani tym, żeby film mógł powstawać na Podkarpaciu. Bardzo się cieszymy z tego pomysłu. To olbrzymia promocja dla miasta i regionu, podobnie jak dla przedsiębiorców, którzy chcieliby wesprzeć reżyserów - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. Autor: KATARZYNA DRĄŻEK