Nieco ponad dwa lata temu Jan Mazurkiewicz z Podkarpacia kupił w Niemczech samochód. Za auto zapłacił około 12 tysięcy złotych. Przy zakupie wszystko się zgadzało - właściciel miał oryginalne dokumenty, samochód był w dobrym stanie i z małym przebiegiem. Pan Jan dostał również książkę serwisową, gdzie historia auta była udokumentowana. - Wszystko się zgadzało, mieliśmy książkę serwisową. Poprzedni właściciel miał tam wszystkie rachunki, także byliśmy na 100 proc. pewni, że to auto nie jest kradzione, tym bardziej jakoś tam chachmęcone - mówi właściciel samochodu. Zaskoczenie podczas rejestracji. Kłopotliwy numer VIN Problem pojawił się, gdy po sprowadzeniu do kraju właściciel chciał zarejestrować auto. Nie przeszło ono niezbędnego badania. Jednak nie ze względu na zły stan techniczny, a na... numer VIN. Okazało się, że samochód o takim samym numerze został już zarejestrowany w Świnoujściu. - Sprawdziliśmy to dwukrotnie, że taki pojazd jest i ma takie konkretne numery, że został wtedy, a wtedy zarejestrowany, no i na tym żeśmy zakończyli nasze badanie, bo nie da się nic więcej zrobić - mówi Leszek Świdniak właściciel stacji kontroli pojazdów w Narolu. Właściciel zgłosił sprawę na policje. Ta zleciła badania auta przez Laboratorium Kryminalistyczne. Wykazało ono, że z samochodem wszystko jest w porządku, nie był kradziony, a nabity numer VIN jest oryginalny. - Wtedy to już się cieszyłem, że pójdę i zarejestruję, już we mnie po prostu pojawiło się życie, że będzie to auto jeździć. No ale się nie da, bo tamto dalej widnieje i tyle - opowiada pan Jan. Numer VIN oryginalny. Absurd trwa Niestety, mimo potwierdzenia, że auto jest legalne właściciel nie może go zarejestrować - konieczne jest zaświadczenie o pozytywnym wyniku badaniach technicznego, którego pan Jan nie może wykonać. Poza tym w systemie widnieje już auto o takim samym numerze VIN zarejestrowane w Świnoujściu, a nie mogą być zarejestrowane dwa identyczne pojazdy. - To jest po prostu abstrakcja, jak do tego mogło dojść, że są w Polsce dwa auta i tylko nielegalne może jeździć, a legalne stoi pod dachem i kurzy się - mówi właściciel. Urząd Miasta w Świnoujściu chciał anulować decyzję o rejestracji samochodu z podrobionym numerem, ale okazało się, że nie pozwalają na to przepisy. Samorządowe Kolegium Odwoławcze orzekło, że decyzja nie może zostać uchylona ponieważ minął okres przedawnienia. - Od dnia wydania tej decyzji minęło 12 lat. Kolegium stwierdziło, że decyzja wydana została z naruszeniem prawa, jednak z uwagi na przedawnienie i upływ 12 lat, nie mogło tej decyzji uchylić - tłumaczy Aleksandra Cieplińska z Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Szczecinie Efekty są takie, że pan Jan od ponad dwóch lat nie może zarejestrować samochodu, który jest całkowicie legalny. Natomiast po Świnoujściu cały czas jeździ samochód, który ma podrobiony numer VIN. Mało tego, pod koniec ubiegłego roku ponownie przeszedł badania techniczne. Więcej już o 19:30 w materiale Karoliny Rogali w programie "Państwo w Państwie".