Specjaliści mówią, że wielu bezrobotnym wystarcza, że dzięki rejestracji w Urzędzie Pracy mogą korzystać np. z ubezpieczenia zdrowotnego. Pomysły powstają w ministerstwie pracy. Urzędnicy mówią, że za wcześnie na szczegóły, jednak Michał Boni, szef doradców premiera, powiedział w ''Metrze'', że pomoc państwa dla bezrobotnych powinna być uwarunkowana od ich zaangażowania w próbę znalezienia pracy. Jeśli ktoś ciągle będzie unikał podjęcia pracy, może mu zostać zmniejszony albo nawet zabrany zasiłek z opieki społecznej. Za niskie pensje Chodzi głównie o bezrobotnych bez prawa do zasiłku. Dzięki statusowi bezrobotnego mogą mieć ubezpieczenie zdrowotne i dostawać zasiłki z opieki społecznej. Specjaliści podkreślają, że wielu nie pali się do znalezienia pracy, bo pracuje nieoficjalnie. Rząd chce też sprawdzić, ilu bezrobotnych, tak naprawdę pracuje za granicą. W Powiatowym Urzędzie Pracy w Rzeszowie jest zarejestrowanych ponad 18 tys. bezrobotnych. 90 proc. nie ma prawa do zasiłku. Adam Panek, dyrektor PUP mówi, że na bezrobotnych czeka ponad 200 ofert pracy. Na wiele ofert nie ma chętnych. Panek twierdzi, że kto chce, pracę znajdzie. Jednak wielu bezrobotnych odrzuca propozycje z powodu niskich pensji. Bezrobotni są sceptyczni Pomysł na mobilizowanie bezrobotnych do szukania pracy popiera Luciana Rozborska, szefowa Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rzeszowie. - Jest spora grupa osób bezrobotnych, które nie chcą podejmować pracy, bo tak jest wygodniej - mówi. Z zasiłków w rzeszowskim MOPS korzysta ponad 2 tys. rodzin, w których są osoby bezrobotne. Zasiłki okresowe wynoszą od kilkudziesięciu do kilkuset złotych miesięcznie. Na zapowiedzi sceptycznie reaguje część samych bezrobotnych. Pani Agnieszka z okolic Łańcuta jest na bezrobociu. Niedługo straci prawo do zasiłku. - Takie propozycje to przesada. Szukam pracy, ale jest z tym problem. To państwo doprowadziło do bezrobocia. Gdyby były wyższe pensje, nie byłoby problemu z chętnymi do pracy - mówi. PaweŁ Kuca