W połowie maja podczas polsko- ukraińskich manewrów, na poligonie w Nowej Dębie i w sąsiadującym z nim nadleśnictwie pojawił się ogień. Strawił blisko trzysta hektarów lasu, łąk i nieużytków. Szacowaniem strat zajęła się specjalna komisja. Efektem jej pracy jest protokół rozbieżności. Jak dowiedziała się sieć RMF FM, wojskowi nie przyznają się do spowodowania pożaru. Na poligonie strzelali z ostrej amunicji, ale jak twierdzą, ogień pojawił się, bo w maju ... było bardzo sucho. Dyrekcja Lasów Państwowych ze swojej strony wystąpiła do dowództwa wojsk lądowych o wyjaśnienie sprawy. Pracują także prawnicy dyrekcji. Stworzą oni dokument, który być może trafić do prokuratury jako zawiadomienie o przestępstwie.