Bezładna kopanina, w której najczęściej rządził przypadek, przebijanie piłki z połowy na połowę rywala i piłkarskie zapasy sprawiły, że publiczność opuszczała stadion zdegustowana. Tym bardziej że "Stalówka" wywalczyła zaledwie jeden punkt, podczas gdy stawką rywalizacji był korzystny układ w tabeli. Gospodarze mogą mówić o sporym szczęściu, bo w ostatniej akcji meczu, po atomowym strzale Derbicha, uratował ich słupek i opatrzności zawdzięczają, że nie zeszli z boiska pokonani. Równie dobrze Stal mogła ten mecz wygrać i to wysoko. W pierwszej połowie, po strzałach Lebiody i Salamiego, bramkarzowi Tura w sukurs przyszedł słupek i poprzeczka. Te akcje nie były jednak wynikiem składnej gry gospodarzy, a błędów rywali, którzy w obronie gubili się i to często. Błędów nie ustrzegła się też Stal, a konkretnie Piszczek, który tak fatalnie wyprowadzał piłkę spod własnej bramki, że podał ją pod nogi rywala. Sytuację uratował jeszcze Wietecha, ale przy kolejnym strzale Cichosa był bezradny. Piszczek zdołał się zrehabilitować po przerwie. Trzynasty rzut rożny, egzekwowany przez stalowców, był dlań szczęśliwy, bo właśnie po nim zdobył wyrównującą bramkę. Na więcej Stal nie zasłużyła i sprawiedliwie podzieliła się z Turem punktami. STAL: Wietecha - Wieprzęć, Piszczek, Maciorowski, Lebioda, Ławecki (78. Gilar), Krawiec, Uwakwe (75. Bartkowiak), Trela, Walat (84. Adamczyk), Salami. TUR: Janicki - Imbiorowicz, Kiczyński, Madera, Derbich, Hyży, Olszewski, Pruchnik (64. Bieniek), Łagiewka, Cichos, Imeh (52. Kubowicz). Sędziował Łukasz Śmietanka (Radom). Żółte kartki: Trela, Uwakwe, Krawiec oraz Hyży, Imeh, Imbiorowicz, Olszewski. PIOTR PYRKOSZ Władysław Łach, trener Stali: - Nie jestem zadowolony z wyniku. Mieliśmy mnóstwo stałych fragmentów gry. Powinniśmy je wykorzystywać. Chłopcy wytrzymali spotkanie fizycznie, ale zabrakło umiejętności. Remis nas nie zadowala. Przemysław Cecherz, trener Tura: - Przyjechaliśmy po zwycięstwo. Objęliśmy prowadzenie i Stal długo nie mogła znaleźć recepty na naszą obronę. Szkoda, że się nie udało, bo byliśmy blisko. W ostatniej akcji gospodarzy uratował słupek.