Jak poinformował w poniedziałek prokurator Krzysztof Zdunek z krośnieńskiej prokuratury rejonowej, głównym motywem zabójstwa Marcina D. z Rzeszowa była zazdrość o kobietę, która pracowała w gospodarstwie oskarżonego i miała z nim zerwać dla Marcina D. Jako drugi motyw zabójstwa prokuratura przyjęła rozliczenia finansowe między D. a oskarżonym. Natomiast drugi z mężczyzn, kolega Marcina D. - Bogdan K. z Iwonicza, był przypadkową ofiarą. Zginął, ponieważ był świadkiem zabicia pierwszego z mężczyzn. Według aktu oskarżenia do zabójstwa doszło między 15 a 18 października 2008 roku. Piotr M. umówił się z Marcinem D. w swoim gospodarstwie w Wejnerówce, aby tam przekazać mu konia, który miał być zapłatą za trzyletnią pracę D. w gospodarstwie oskarżonego. Podczas spotkania, do którego doszło w lesie w okolicach gospodarstwa, Piotr M. dwukrotnie strzelił z dubeltówki (którą posiadał legalnie jako myśliwy) w plecy Marcina D. Jedna z kul trafiła ofiarę w serce. Do Bogdana K. również strzelał w plecy i ta kula także trafiła w serce. Obaj mężczyźni zginęli na miejscu. Później oskarżony ukrył ciała w ponad 1,5-metrowym rowie w lesie, w miejscu mało odwiedzanym przez ludzi. Przykrył je odzieżą, liśćmi i gałęziami, aby zwierzęta ich nie wykopały. Następnie wywiózł samochód Marcina D. do Przemyśla i tam porzucił. Wysłał także list napisany wcześniej przez D. do dziewczyny - Zuzanny, w którym zrywa z nią i zawiadamia o wyjeździe za granicę (grafolog potwierdził autentyczność listu - przyp. red.). Była to ta kobieta, o którą zazdrosny był Piotr M. Piotr M. wysyłał także uspokajające sms-y do rodziny ofiary i do Zuzanny. Jak zauważył prokurator, zaniepokoiły one bliskich Marcina D., ponieważ zazwyczaj dzwonił on do rodziny, a nie wysyłał wiadomości. Ponadto sms-y były poprawne pod względem ortografii, a Marcin D. - według rodziny - robił błędy. Natomiast rodzina Bogdana K. była zaniepokojona jego długą nieobecnością i brakiem informacji od niego, ponieważ mężczyzna zawsze zawiadamiał bliskich o wyjazdach. Ponadto w domu zostawił paszport i pieniądze. Rodzina wiedziała jedynie, że wyjechał z kolegą Marcinem D. Jak wyjaśnił prokurator, działania oskarżonego miały na celu ukrycie zaginięcia obu mężczyzn i opóźnienie ich poszukiwań. - Jednak rodziny ofiar miały podstawy, aby nie wierzyć w informacje o wyjeździe mężczyzn. Poszlaki wskazywały, że Piotr M. może mieć coś wspólnego z zaginięciem Marcina i Bogdana, i został on zatrzymany - powiedział Zdunek. W trakcie śledztwa oskarżony przyznał się do dwukrotnego zabójstwa. Wskazał także miejsce ukrycia zwłok. Jednak jego wyjaśnienia, w których wspominał m.in. o obronie koniecznej, są sprzeczne z zebranym materiałem dowodowym i nie są dla prokuratury wiarygodne. Piotr M. został przebadany przez biegłych psychiatrów, którzy po ośmiu tygodniach obserwacji oskarżonego stwierdzili, że miał on zdolność pokierowania swoim zachowaniem i był świadomy popełnienia czynu.