Akt oskarżenia w tej sprawie trafił w poniedziałek do Sądu Okręgowego w Warszawie. Jak poinformował szef wydziału Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie Damian Mirecki, oskarżeni to: były dyrektor biura administracyjnego w MEN Bogdan B., członek zarządu firmy, która wygrała przetarg na realizację komputeryzacji szkół Jadwiga R., oraz trzy pracownice tej firmy. Chodzi o poświadczanie w dokumentach, iż komputeryzacja szkół jest zakończona i że placówki wyposażono już w sprzęt. Tymczasem w rzeczywistości komputery jeszcze nie trafiły do szkół lub dotarły tam znacznie później, niż wskazywały na to dokumenty. W efekcie nie naliczono prawie 380 tys. zł umownych kar za spóźnienie. Ministerstwo nie powinno było także zapłacić za usługę 40 mln zł przed jej faktycznym wykonaniem. Mirecki wyjaśnił, że firma miała określoną w umowie datę na realizację projektu komputeryzacji szkół. Po tym terminie, według umowy, powinny być naliczane kary umowne. Gdy firma spóźniła się z realizacją zamówienia, Jadwiga R. działając w celu uzyskania korzyści dla swojej firmy, nakłaniała pracownice do fałszowania protokołów odbiorów komputerów i składania pod nimi podpisów. Chodzi o dokumenty dotyczące wyposażenia szkół podstawowych, gimnazjów i szkół średnich w sprzęt komputerowy. - Pracownice wyrywały z protokołu stronę z datą faktycznego zakończenia realizacji projektu, wpisywały nową datę i fałszowały podpis instalatorów sprzętu. Tak sfałszowane dokumenty wraz z fakturami za wykonanie usługi trafiały do ministerstwa - wyjaśnił prokurator. Pracownice firmy miały też nakłaniać dyrektorów szkół i instalatorów komputerów do poświadczania nieprawdy w protokołach odbioru. W efekcie tych działań resort nie naliczał firmie kar umownych za opóźnienia, przez co ministerstwo straciło prawie 380 tys. zł tytułem niezapłaconych kar. Ponadto zleceniodawca nie powinien zapłacić firmie za realizację zamówienia 40 mln zł, ponieważ nie wywiązała się ona z realizacji usługi w terminie. Mirecki dodał, że w efekcie końcowym zamówienie zostało wykonane i do szkół trafiły komputery, jednak zapłata za realizację usługi odbyła się przed jej rzeczywistym zrealizowaniem. Natomiast Bogdan B. miał sprawdzać pod względem merytorycznym faktury za wykonanie poszczególnych punktów zamówienia. W rzeczywistości ich nie sprawdzał, składał jedynie pod nimi podpis, świadomie poświadczając w ten sposób nieprawdę w dokumentach, ponieważ wymienione w nich zlecenia faktycznie nie zostały jeszcze wykonane. Prokuratura ustaliła, że B. poświadczył nieprawdę w 8 umowach, z których każda dotyczyła od trzech do ponad tysiąca protokołów. Oskarżeni nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Bogdanowi B. grozi od 3 do 5 lat pozbawienia wolności, pozostałym - od roku do 10 lat. W sprawie wcześniej podejrzany był jeszcze dyrektor firmy realizującej projekt, który działał wspólnie z oskarżoną Jadwigą R., jednak zmarł w trakcie śledztwa i jego wątek został umorzony. Śledztwo trwało 7 lat. Zostało wszczęte w grudniu 2006 roku przez Prokuraturę Okręgową w Tarnobrzegu na podstawie zawiadomienia ministra edukacji i raportu Najwyższej Izby Kontroli. W styczniu 2009 roku śledztwo zostało przejęte przez Prokuraturę Apelacyjną w Rzeszowie. Mirecki zauważył, że na długość trwania śledztwa miała wpływ m.in. konieczność przesłuchania około 12 tys. świadków, w tym dyrektorów i pracowników szkół objętych komputeryzacją; sprawdzenie autentyczności podpisów w dokumentach, porównanie protokołów z ministerstwa i ze szkół, a także wyliczenie strat tytułem nienaliczonych kar. Akt oskarżenia liczy 1265 stron, a akta sprawy zajmują ponad tysiąc tomów. Do ich przewiezienia do warszawskiego sądu wynajęto ciężarówkę z przyczepą.