Podczas ostatnich ulew kilka grup, które wcześniej zaplanowały grę, nie mogło wyjść na plac, bo mecz piłki nożnej przypominałby piłkę wodną. Z podobnymi problemami mają także do czynienia władze Kwakowa w powiecie słupskim. Orlik został tam oddany do użytku, podobnie jak w Dębicy, w listopadzie 2008 roku. Pomorska gmina nie może wyegzekwować od firmy pracującej przy jego budowie naprawy gwarancyjnej. U nas sytuacja wygląda nieco inaczej. Marek Kamiński, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, zapewnia, że wykonawca już poprawił drenaż. Prace zostały wykonane we wrześniu. Tymczasem skargi dotarły do OL kilka tygodni później. Może to oznaczać, że problem nie został rozwiązany. - Firma zrobiła dodatkowy drenaż, ale on się dopiero uruchamia - tłumaczy Kamiński. Jeśli jednak poprawki okażą się nieskuteczne, Orlik z boiska całorocznego może przekształcić się w sezonowe. No, chyba że zimą zamieniony zostanie na lodowisko. Ale dyrektor Kamiński takiej opcji nie bierze pod uwagę. Twierdzi, że chętni będą mogli grać w piłkę także w styczniu czy lutym. Kamiński zaprzecza, że przyczyną kłopotów z odprowadzaniem wody są zaniedbania przy utrzymaniu sztucznej trawy. Ta powinna być przynajmniej dwa razy w roku przeczesywana. A w Dębicy przez ponad rok nie poddano jej temu zabiegowi. Spowodowane jest to brakiem odpo-wiedniego sprzętu. Według dyrektora MOSiR nic się nie stało. Stan boiska nie wskazywał na taką potrzebę. Do przeczesania trawy jednak dojdzie, a miasto zleci jego wykonanie prywatnej firmie. Do zakupu własnej maszyny do takich zabiegów zmusi Dębicę planowane na wiosnę rozpoczęcie budowy Euroboiska. Miasto będzie musiało zadbać o regularne przeczesywanie nie tylko na małym boisku Orlika, ale także na tym pełnowymiarowym, które powstanie na terenie klubu KS Wisłoka. Janusz Grajcar