Teraz wspólnie ze swym kolegą Tomkiem Tymańskim nakręcił film o tym, jak łatwo wpaść w narkomanię i jak trudno się z nałogu wydobyć. Pokazał własną drogę do wyzwolenia się z nałogu. Ku przestrodze innym. Z autorami filmu umówiliśmy się w miejskim parku. Młodzi mężczyźni, Tomek po 20-stce, a Czarek tuż po 30-stce. Nikt by nie pomyślał, że jeden z nich miał przez spory czas problem z narkotykami. Czarek nosi okulary, delikatną brodę. Można o nim pomyśleć - student. Ale nie ćpun. Kiedy się spotkaliśmy, Tomek i Cezary właśnie wracali z Urzędu Miasta. - Chcemy prosić prezydenta o wsparcie. Bo z naszym filmem chcemy trafić do szkół, chcemy pokazać go uczniom, powiedzieć, że nie warto zaczynać "przygody" z narkotykami. Ale na to potrzeba zgody Ministerstwa Edukacji Narodowej i poparcie takiego autorytetu jak prezydent bardzo by się nam przydało - mówi Tomasz Tymański. Kręcili wszystko "cyfrówką" Ponadgodzinny film o ćpaniu i wychodzeniu z nałogu to mroczny spektakl. Lasy, opuszczone kanały, ciemne piwnice. Odwiedzamy wszystkie te miejsca, gdzie kiedyś ćpał Cezary. On sam nie ukrywa, że po tylu latach wejść do brudnych, głębokich betonowych kręgów, gdzie najczęściej się narkotyzował, to było traumatyczne przeżycie. Filmowcy amatorzy ze Stalowej Woli obawiali się, czy uda się wszystko nakręcić. - Miałem stracha, że nie pokażemy wszystkiego, co chcemy, bo będzie to dla Czarka zbyt trudne. Było ciężko, ale się nie złamał - mówi Tomek Tymański. Sam film, zatytułowany "Datur", powstawał przez niemal rok. Cały materiał nakręcono przy użyciu kompaktowego aparatu cyfrowego - tak zwanej głupawki. Czarek grał siebie. Wspólnie z Tomkiem napisał scenariusz. Tomek zajął się montażem, stanął również za "kamerą". Nagrane sekwencje kopiowali na komputer, montowali, dodawali dźwięk i muzykę. Z tym zeszło najdłużej, bo filmowcy-amatorzy nie mieli ani szybkiego komputera, ani profesjonalnych programów do montowania. Obraz "Datur" może zobaczyć każdy. Dostępny jest w sieci na stronie www.datur.eblog.pl. Można pobrać go za darmo, nawet w wersji na komórkę. Co oznacza tytuł filmu? Datur to nazwa trującej rośliny - bielunia. Ze względu na jego narkotyczne i trujące własności dawniej nazywano go także czarcim zielem czy trąbą anioła. Narkotyki skasowały mi mózg Tak o swojej pamięci mówi Cezary Rogowski. Choć od momentu, kiedy skończył ćpać, minęło już ponad 10 lat, to blisko 4 lata odurzania się butaprenem, rozpuszczalnikami i innym paskudztwem, zostawiły ogromne spustoszenie w jego umyśle. Choćby chciał, nie może tego odwrócić. - Mogę przeczytać od deski do deski książkę. W skupieniu i z uwagą. Ale po dwóch tygodniach ja już nie tylko nie pamiętam, co czytałem, ale nawet nie znam tytułu książki. Tak jakbym nigdy jej nie miał w rękach - mówi Czarek. - Kiedy już wyszedłem z nałogu, poszedłem na studia, do seminarium duchownego. Ale moja pamięć płatała mi takie figle, że nie ukończyłem pierwszego semestru. Wkuwałem cały dzień, ale bardzo szybko wszystko zapominałem - wspomina. Dziś, tak jak wielu z nas przed większymi zakupami robi listę sprawunków, tak Czarek rozpisuje sobie każdy dzień. Gdzie i po co ma pójść, co i z kim zrobić. Jeśli tego nie zanotuje, istnieje duże prawdopodobieństwo, że o tym zapomni. - Ja już się do tego przyzwyczaiłem. Wiem też, że Czarek i tak ma szczęście. Bo narkotykami można sobie całkowicie zresetować mózg. Nie ma znaczenia, jak długo i co się ćpa. Można zostać roślinką, nawet po pierwszym razie - wtóruje mu Tomek. Sprzedał wszystko, potem kradł - Początkowo na ćpanie nie wydawałem wiele kasy. Dawki, od których zaczynałem były niewielkie. A co za tym idzie - niedrogie. Z biegiem czasu przestały być jednak wystarczające. Ilość narkotyku, po której jeszcze kilka miesięcy wcześniej miałem niezłego "kopa", nie robiła potem na mnie większego wrażenia. Zwiększałem dawki. Dwu-, trzykrotnie. I potrzebowałem też więcej pieniędzy na narkotyki... - opowiada w filmie Cezary. Na początku uciułanie kilku złotych nie sprawiało Czarkowi większego problemu. Z czasem musiał się nieźle nakombinować, żeby "zarobić" na towar. Matka, znajomi, nieznajomi. Z biegiem czasu wszyscy domyślili się, na co tak naprawdę wiecznie brakuje mu tej złotówki czy dwóch złotych. I przestali go sponsorować. - Kij im w oko! - pomyślał Czarek i zaczął sprzedawać "fanty". Coś, co ma jakąkolwiek wartość i da się szybko spieniężyć. Zdolny gitarzysta za grosze wciskał kolegom kasety z muzyką, swoje instrumenty i sprzęt grający. Było mu już wszystko jedno. A jego kumple cieszyli się, że mogą za pół darmo dostać coś fajnego. Cezary - wtedy jeszcze nastolatek - nie do końca zdawał sobie sprawę, że życie ćpuna składa się z dwóch elementów. Pierwszy - zdobyć towar. Drugi - skonsumować towar. Bez jedzenia można się obyć. Priorytetem jest głód narkotyku, a jego zaspokojenie - sprawą nadrzędną. Kiedy Cezary sprzedał już wszystko, wyniósł z domu wszystko to, co mógł wynieść, zaczął kraść w sklepach. Byle tylko zdobyć pieniądze na nałóg... Mogłem być każdym. Ale sobą być nie chciałem...