Akt oskarżenia w tej sprawie został we wtorek skierowany do Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu (woj. podkarpackie) - poinformowała szefowa prokuratury w Stalowej Woli Barbara Bandyga. Krzysztof K. odpowie też za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu chłopca, a także psychiczne znęcanie się nad rodziną. Bandyga powiedziała, że mężczyzna przyznał się - w obliczu zebranych dowodów - do zarzucanego mu czynu, choć twierdzi, że nie pamięta przebiegu zdarzenia.- "Pamięta, że była awantura, ale samego wyrzucenia dziecka przez balkon - nie. Jednak w obliczu zebranych dowodów dopuszcza taką możliwość - wyjaśniła Bandyga. Natomiast tuż po zatrzymaniu K. nie przyznawał się do zarzucanego mu czynu i nie dopuszczał w ogóle takiej możliwości, by mógł wyrzucić syna przez balkon. Od początku natomiast przyznawał się do demolowania mieszkania i awantury. Przyznał się też do psychicznego znęcania się nad rodziną. W toku śledztwa prokuratura zebrała m.in. zeznania świadków, wyniki badań śladów biologicznych zabezpieczonych na miejscu zdarzenia i opinie biegłych, w tym psychologiczną 8-letniego Norberta i z zakresu biomechaniki po przeprowadzonym we wrześniu eksperymencie procesowym; przy użyciu specjalnie skonstruowanego manekina o wzroście i wadze chłopca, sprawdzano różne możliwości dotyczące upadku dziecka z balkonu. Do zdarzenia doszło w czerwcu 2013 r. wczesnym popołudniem na osiedlu mieszkaniowym w Stalowej Woli. Krzysztof K. wrócił pijany do mieszkania, gdzie od razu wywiązała się awantura, w czasie której miał wyrzucić synka przez balkon. Ranne dziecko, z obrażeniami głowy i klatki piersiowej, trafiło do szpitala w Tarnobrzegu. Matka chłopca była w tym czasie w pracy, a starsza siostra - w szkole. Po zdarzeniu policja zatrzymała ojca. Mężczyzna był pijany; miał 2,1 promila alkoholu w organizmie. K. grozi kara nie mniejsza niż 8 lat pozbawienia wolności, albo 25 lat lub dożywocie. Kodeks karny przewiduje za usiłowanie zabójstwa karę w takiej samej wysokości jak za dokonanie zabójstwa. Prokurator dodała, że obecnie chłopiec fizycznie wrócił do zdrowia. Według sąsiadów jest to normalna rodzina; nie było widać, aby dzieci były bite. Oboje rodziców pracują (ojciec obecnie przebywa w areszcie). Norbert jest dobrym uczniem.