- Rekord jaki padł w ośrodku, to 270 wniosków przyjętych jednego dnia - mówi Janina Sagatowska, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Tarnobrzegu. W Tarnobrzegu zdają osoby nie tylko z miasta i okolic, ale i z terenów bardziej odległych, mimo że bliżej im do innych WORD-ów. Już nie dziwi więc kursant z Ostrowca Świętokrzyskiego, Krakowa, Tarnowa czy nawet Olsztyna i Wrocławia. - Zdaję w Tarnobrzegu nie tylko ze względu na samochód jakim ośrodek dysponuje. Inne kategorie też zdawałem tutaj i nie wyobrażam sobie, bym podchodził do egzaminu gdzieś indziej - mówi Paweł Janus spod Kielc. Spotkaliśmy go, gdy czekał na egzamin na kategorię C. - Podchodzę już drugi raz, ale to mnie nie zraża. Wiem, że tutaj oceniają umiejętności. Podobnego zdania jest pochodzący spod Lublina Grzegorz Bucoń, który też zdecydował się na Tarnobrzeg. - Na pewno nie z tego powodu, że Tarnobrzeg jest mniejszy i ktoś mógłby powiedzieć, że łatwiej tutaj zdać. Łatwo nie jest, ale jest "czysto". Właśnie w przejrzystości przeprowadzania egzaminów szefowie tarnobrzeskiego WORD-u upatrują popularność ośrodka. - Tak wielką liczbę chcących tu zdawać odnotowujemy odkąd wprowadziliśmy komputerowy system losowania egzaminatorów - zaznacza dyrektor Sagatowska. Podobne rozwiązanie wprowadziło do tej pory niewiele ośrodków w Polsce. - Na Podkarpaciu na pewno jesteśmy jedyni. Sprawdza się ono w 100 procentach - zapewnia Zbigniew Sęk, zastępca dyrektora WORD w Tarnobrzegu. Szefowie WORD-u pracują też nad podejściem egzaminatora do zdającego. - Zadowolony klient to podstawa rozwoju ośrodka - dodaje Sagatowska. Nie oznacza to bynajmniej, że ci mają patrzeć przez palce na błędy popełniane podczas egzaminu. Zdawalność w tarnobrzeskim ośrodku wynosi 33 procent. Ale to nie odstrasza chętnych. Tych jest tak dużo, że dyrekcja ośrodka podjęła decyzję o zatrudnieniu od 1 września dwóch dodatkowych egzaminatorów. W sumie będzie ich już 33. - Wprowadzamy też całotygodniowe drugie zmiany. Do tej pory na dwie zmiany pracowaliśmy trzy dni w tygodniu, teraz pięć - dodają w WORD-zie. W takiej sytuacji zachodzi jeszcze jedna potrzeba - doposażenia ośrodka w samochody. - Trzeba będzie pomyśleć o kupnie samochodów. Dziś na przykład musieliśmy trzy pożyczyć z innych ośrodków, między innymi ze Stalowej Woli - przyznaje Zbigniew Sęk. To jednak nie martwi kierujących ośrodkiem. - Taka popularność napawać może nas dumą, to przecież wizytówka naszej pracy - mówi Sagatowska. - To też korzyści dla miasta - nie tylko promocja Tarnobrzega, ale i szansa na miejsca pracy, skoro ośrodek tak się rozwija. (jor)